Rozważanie na dziś

25 stycznia 2025 r. (Święto nawrócenia św. Pawła Apostoła)

Duchu Święty, prowadź!

Jezus stawia sprawę bardzo jasno: wiara i chrzest to warunki, by być zbawionym. Wiara jest aktem woli, chrzest zaś jest sakramentem, w którym po raz pierwszy człowiek „dotyka” Chrystusa, a raczej daje się dotknąć Jego łaską. Dla chrześcijanina inne drogi ku niebu nie mają znaczenia, są tylko ułudą. Żaden islam, czy buddyzm nie dadzą zbawienia, skoro człowiek usłyszał o Jezusie i Jego Ewangelii. Tym bardziej nieuzasadnione są pytania typu „czy ateista może być w niebie?”. Kościół nikogo nie potępia. O nikim Kościół się nie wypowiada, że napewno jest w piekle. Tylko szatan usiłuje wszystkich tam wciągnąć. Ale miłosierdzie Boże jest potężniejsze. Od człowieka jednak zależy czy chce z miłosierdzia skorzystać.

Czy pamiętam o łasce swojego chrztu świętego, ilekroć spotykają mnie przeciwności? Czy pamiętam o zobowiązaniach płynących ze chrztu ilekroć staję wobec wyborów między tym, co zbawcze a tym, co zgubne?

Boże, umacniaj we mnie świadomość bycia Twoim ukochanym dzieckiem.

Chwała Panu!


24 stycznia 2025 r. (Wsp.obow. św. Franciszka Salezego, biskupa i Doktora Kościoła)

Duchu Święty, prowadź!

Cele, dla których Jezus przywołał do siebie Dwunastu dają się sprowadzić do jednej podstawowej kategorii, tj. zaufania. Jezus im poprostu bezgraniczne ufał. Wszak chciał, by zawsze Mu towarzyszyli. Wysyłał ich na głoszenie nauki będąc pewnym, że doskonale wyłożą ludziom autentyczna naukę pochodząca od Niego samego. Dał im udział w swojej boskiej władzy nad demonami. Ustanowienie Dwunastu jest nie tylko przejawem tego, że Jezus po ludzku potrzebował pomocy. Ustanawiając Dwunastu Jezus dał nam przykład, abyśmy i my chcieli tak Jemu zaufać, jak On zaufał Apostołom – owym dwunastu, tak niedoskonałym mężom.

Czy Jezus mógłby mi zaufać tak samo, jak zaufał Dwunastu? Czy ufam Bogu w sprawach dotyczących mojego życia i wieczności?

Boże, bądź przy mnie także w ostatniej godzinie.

Chwała Panu!


23 stycznia 2025 r. (Czwartek II tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Człowiek zwykle reaguje na to, co dostrzega zmysłami. Gdy poznaje, że za sprawą Boga opuściło go cierpienie, wówczas ogarnia go uczucie wdzięczności. Widzi bowiem, że Ten, który go uzdrowił jest kimś dobrym. Wówczas człowiek zaczyna Boga słuchać bo odkrywa, że to zwyczajnie przynosi wynierną korzyść. Zatem i do Jezusa garnęły wielkie tłumy, ponieważ uzdrowił wielu ludzi uwalniając ich od cierpienia, ale także od wykluczenia społecznego, kosztów, przykrości, dyskryminacji. Od tego wszystkiego Jezus może człowieka uwolnić. Ale po odniesieniu jawnej korzyści i po zainteresowaniu się tym, co Bóg jeszcze ma do zaoferowania człowiekowi musi pojawić się akt woli ze strony człowieka. Jeśli człowiek w swojej wolności decyduje się na podążanie za Jezusem, z czasem nauczy się Go miłować. I to miłować z każdym dniem coraz bardziej aż do bycia gotowym oddać za Niego życie.

Dlaczego, pomimo deklaracji o miłości do Boga, tak często Go obrażam grzechami? Czy podejmuję starania o to, bym coraz lepiej okazywał Bogu miłość?

Boże, wskaż mi drogi coraz pełniejszego świadectwa o Tobie.

Chwała Panu!


22 stycznia 2025 r. (Środa II tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Jeśli nawet uważać prawo za jakieś uciemiężenie, czy nawet niewolę, trzeba pamiętać, że jego ciężar zupełnie znika, gdy człowiek kieruje się miłością do Boga i bliźniego. Tam bowiem, gdzie są uczynki przepełnione prawdziwa miłością – pragnieniem dobra, szczęścia, radości drugiej osoby – tam nie ma potrzeby katowania się przekonaniem, że „tak każe prawo”. Nie należy zatem z prawa czynić bezdusznego tworu. Gdy obowiązki prawa zastąpimy uczynkami miłości, wówczas ze zdziwieniem możemy dostrzec, że… wypełniamy prawo. Co więcej dopiero wówczas zaczniemy prawo wypełniać należycie zachowując jego pierwotny i podstawowy sens. Prawo nie jest dla samego prawa, ale dla człowieka, by uczył się wypełniać swoje życie, uczynki, wartości miłością.

Przestrzeganie których przepisów prawa czynią ze mnie kogoś bezdusznego? Co robię, gdy bliźni doznaje krzywdy z powodu mojego przywiązania do prawa?

Boże, napełnij me serce miłością.

Chwała Panu!


21 stycznia 2025 r. (Wsp.obow. św. Agnieszki, dziewicy i męczennicy)

Duchu Święty, prowadź!

Krytykujemy u niektórych osób przywiązanie do prawa. Nazywamy takich ludzi „sztywniakami”, wyśmiewamy ich że mają „klapki na oczach”, że są mało szaleni i tacy „grzeczniuttcy”. I rzeczywiście stosowanie prawa bez jakiejś empatii względem drugiego człowieka jest nieodpowiednie, zwłaszcza gdy nikomu nie grozi żadna niegodziwość, czy krzywda, a także gdy nie są naruszone żadne wartości moralne, etyczne. Dlatego tak ważne jest stosowanie prawa z miłością względem Boga i drugiego człowieka. Prawo jest ważne bo chroni nas przed krzywdą i brakiem porządku. Jednocześnie jest nam potrzebne, byśmy w sposób uporządkowany okazywali miłość Bogu i bliźniemu.

Jak często kwestionuję obowiązujące prawo uniemożliwiające mi stosowanie nadużyć? Czy prawa, które obowiązuje przestrzegam z miłości wobec Boga i bliźniego?

Boże, ukaż mi prawdziwy sens prawa.

Chwała Panu!


20 stycznia 2025 r. (Poniedziałek II tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Czasami zastanawiamy się dlaczego liturgia niedzielna nie jest jakoś inaczej odprawiana, nie jest bardziej urozmaicona, atrakcyjna, zachęcająca współczesnego człowieka. Uzasadnia się to pytanie tym, że przecież Dawid tańczył przy Arce Przymierza, używał przeróżnych instrumentów, klaskał i dobrze się bawił chwaląc Pana. Dawid żył bardzo dawno temu, w innej kulturze, w innej obyczajowości zupełnie innych okolicznościach. Ale cały ten kontekst powoduje, że to, co robił Dawid nijak przystaje do współczesności. Więcej nawet: może być czymś bardzo niestosownym. A współczesny kult, modlitwa domagają się nie tyle dobrej zabawy, pełnej emocji i śmiechu, co raczej ascezy, szczerego serca i zaufania Bogu. Kult bowiem nie ma służyć ludzkiemu zapotrzebowaniu na dobrą zabawę, atrakcje, ale na stawaniu w prawdzie wobec Boga, który doskonale zna nasze serce.

Czy mój brak obecności na niedzielnej Mszy świętej usprawiedliwiam tym, że jest ona nudna? Jakie podejmuję wysiłki, by odkryć piękno liturgii Kościoła i z niej czerpać?

Boże, pomóż mi na nowo ukochać sakramenty.

Chwała Panu!


19 stycznia 2025 r. (II Niedziela zwykła)

Duchu Święty, prowadź!

Słudzy znali źródło wina. Maryja pewnie podejrzewała co z zaistniałym problemem zrobi Jezus. Ale gdy już starosta weselny wina skosztował, to nikt nie wpadł w zachwyt nad mocą Jezusa. Nikomu też nie przyszło do głowy już wtedy odwoływać Go królem. Przynajmniej Ewangelia nic o tym nie wspomina. Ale jest to element prawdy o tym, że prawdziwe cuda dzieją się w sposób bardzo dyskretny, ukryty, niezauważalny – bez żadnej świecącej poświaty, bez wyładowań, ani stubarwnej plazmy wypływającej z rąk cudotwórcy. Właściwie w scenie z Kany Galilejskiej niewiadomo kiedy był ten konkretny moment przemiany wody w wino. I dobrze. Nie potrzebujemy tej wiedzy. Ważne, że weselnicy otrzymali wino, które w cudowny sposób zapewnił sam Zbawiciel. Nie ma zatem powodu, by analizować cud. Ważniejsze jest, by dziękować Bogu za zapewnienie nam tego, czego czasami o własnych siłach nie możemy zdobyć.

Czy dziękuję Bogu za łaski otrzymywane każdego dnia? Jak często gardzę łaską Bożą wykorzystując ją w złym celu?

Boże, daj mi poznać Twoją dobroć i hojność!

Chwała Panu!


18 stycznia 2025 r. (Sobota II tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

To, że Jezus je z grzesznikami i celnikami wcale nie jest dla nas zachętą do bycia grzesznikiem i oszustem. Chodzi raczej o to, że Jezus przebacza i przyjmuje tych którzy szczerym sercem chcą być blisko Niego i żałują swojego dotychczasowego grzesznego życia. Czasami sobie usiłujemy wmówić, że przecież nie jestem wcale taki „święty” i „kosciolkowy”, jak niektórzy. Wówczas rezygnujemy z podążania za Jezusem i zadowalamy się tym, że przecież nikogo nie zabiliśmy, nie okradliśmy i nie mamy patologicznych skłonności. A przecież, prawdę mówiąc, wszyscy jesteśmy grzesznikami. Gdyby jednak nie miłość Jezusa, wówczas nie poznalibymy Boga, który nas naprawdę kocha i chce nam przebaczać.

Jak często ulegam pokusie przyjęcia postawy religijnego minimalizmu? Czy obowiązki wynikające z wiary wypełniam z przymusu, czy z miłości?

Boże, pomóż mi poznać prawdę o sobie.

Chwała Panu!


17 stycznia 2025 r. (Wsp.obow. św. Antoniego, opata)

Duchu Święty, prowadź!

Dziś w Ewangelii widzimy nie tylko cud, który oddziałuje na nasze zmysły, cud fizycznego uzdrowienia, ale też cud, którego nie mogą bezpośrednio zobaczyć oczy. Dziś przekonujemy się o cudzie Bożego miłosierdzia. Mówimy o Bożym miłosierdziu w kategoriach cudu, bo tylko Bóg potrafi przebaczyć w zupełności. Człowiek nosi jakąś urazę po doznanej krzywdzie: ufa w sposób ograniczony, uważa, zachowuje się jakoś inaczej. A Bóg przebacza do tego stopnia, że wszystko jest „jak dawniej”. Bóg nie zważa na to, że możemy Go po raz kolejny zranić. Zawsze kocha nas taką samą nieskończoną miłością. A uzdrowienie fizyczne z najcięższych chorób dokonywane przez Jezusa jest znakiem przebaczenia. Uzdrowienie fizyczne z perspektywy człowieka powinno być nie tyle ważniejsze, co bardziej fundamentalne – takie, które stanowi podstawę radości z otrzymania niewidzialnych darów. Tylko człowiek, któremu wybaczono coś naprawdę ciężkiego potrafi zdać sobie sprawę z ogromu cudowności, jakie niesie miłosierdzie.

Jakie wartości doczesne są dla mnie ważniejsze od duchowych? Co jest dla mnie ważniejsze od niedzielnej Eucharystii?

Panie, pomóż mi wiernie trwać przy Tobie.

Chwała Panu!


16 stycznia 2025 r. (Czwartek I tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Gdyby Jezus nie czynił cudów w imię Boga, wówczas nie nakazałby choremu składać w Świątyni ofiary za oczyszczenie na świadectwo kapłanom. Stąd wiemy dziś jak wielkiego grzechu ci sami kapłani byli winni, gdy mówili o Jezusie, że bluźni nauczając Bożej nauki. Zapewne nie towarzyszyła im dobra wola względem Jezusa ani względem ludzi. A co mogło towarzyszyć? Może jakieś zaślepienie, może zbyt kurczowe przywiązanie do swoich przekonań, może brak chęci zgłębiania znaczenia Pism w ich najbardziej podstawowym przesłaniu – miłości Boga i bliźniego?

Jak często opieram swoje tezy o Bogu i Kościele na obiegowych przekonaniach? Z jaką łatwością przychodzi mi negatywnie oceniać księży, czy biskupów jedynie na podstawie uprzedzeń i własnych emocji?

Boże, nie daj mi zapomnieć o tym, że sam podlegam osądowi.

Chwała Panu!


15 stycznia 2025 r. (Środa I tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Dziś w Ewangelii słyszymy o jednym z pierwszych opisanych cudów, jakie uczynił Jezus. Stara się swoje czyny zachować w tajemnicy, nie usiłuje wywoływać wokół siebie sensacji. Ludzie żyjący w czasach początków działalności Jezusa nie byli jeszcze gotowi uznać proroka, który wykonuje takie znaki, za Mesjasza. Także i dziś, gdy Jezus czyni jakieś cuda dla nas, to nie po to, by skupić na sobie uwagę wszystkich, ale robi to wyłącznie dla naszego dobra i z miłości do nas. Jego postępowanie względem nas jest ciche, łagodne, delikatne i nienarzucające się. Każdy człowiek potrzebuje jeszcze wiele formacji, by na cuda, jakie się wokół nas dzieją – mniejsze lub większe, patrzeć jako na coś zupełnie naturalnego i czego jednocześnie dokonać może tylko Bóg.

Jakie uczucia towarzyszą mi gdy oczekuję od Boga cudu? Czy głosząc Ewangelię nie usiłuję skupić uwagi ludzi na sobie zamiast na Chrystusie?

Panie, pozwól mi dawać o Tobie dobre świadectwo.

Chwała Panu!


14 stycznia 2025 r. (Wtorek I tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Działalność Jezusa na ziemi polegała właściwie na nauczaniu o Ojcu i królestwie Bożym oraz na czynieniu różnych cudów, przy czym trzeba pamiętać, że efekty tych cudów również są nauczaniem o królestwie Bożym. Jezus nie wykonywał cudów dla samego uczynienia cudu, ale wskazywał poprzez cuda Bożą wszechmoc, konieczność miłości względem bliźniego i szukania jego dobra, nie własnego. Jezus przywracając człowiekowi integralność jego natury, ciała, jednocześnie przywraca mu integralność duchową. W niebie wszyscy są zdrowi. W niebie też wszyscy mają przed oczami Boga, którego na ziemi poznajemy przez wiarę. Nasze doczesne „momenty” relacji z Bogiem są naszym ciągłym uczeniem się nieba. Bo niebo to przede wszystkim przebywanie blisko Boga.

Kiedy moja relacja z Bogiem jest najbliższa, najbardziej intymna? Co mogę zrobić, by tych chwil było jak najwięcej?

Panie, pomóż mi przylgnąć do Twego Serca.

Chwała Panu!


13 stycznia 2025 r. (Poniedziałek I tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Wiemy na podstawie lektury Ewangelii, że Jezus i Jan Chrzciciel byli ze sobą myleni. Działo się tak zapewne za sprawą nauczania i Jednego i drugiego. Jezus i Jan głosili potrzebę nawrócenia, ale Jezus we właściwy sobie sposób zintensyfikował to nauczanie i potwierdzał je cudami i znakami. Nawrócenie jest nam bardzo potrzebne do tego, by przyjmować Boże łaski. Nie chodzi jednak pierwszorzędnie o to, byśmy czuli się godni przyjąć coś od Pana Boga, ale chodzi o to, by miejsce grzechu w moim życiu zajęła Boża łaska oraz by miejsce grzechu w moim sercu i umyśle zajęło wszystko to, co podoba się Bogu i przy pomocy czego Bóg doprowadzi mnie do zbawienia.

Czy traktuje swoje grzechy jako rzeczywisty poważny problem? Czy proszę Boga, by pomógł mi w nawróceniu?

Boże, nie daj mi zwątpić w Twoją łaskawość.

Chwała Panu!


12 stycznia 2025 r. (Niedziela Chrztu Pańskiego)

Duchu Święty, prowadź!

Są ludzie, którzy współcześnie wybierają się do Ziemi Świętej nad Jordan, by tam skropiwszy się wodą z tej rzeki lub wprost do niej wejść, odnawiają swoje przyrzeczenia powzięte na chrzcie świętym. Jest to wspaniałe świadectwo wiary i woli trwania jako człowiek nawrócony. Ale nie trzeba jechać nad Jordan, by szczerym sercem codziennie dawać Bogu odpowiedź „tak” na zaproszenie do życia według przykazania miłości Boga i bliźniego. W ostatecznym bowiem rozrachunku nawrócenie to postanowienie, że będę bardziej kochał Boga i drugiego człowieka. Bo jeśli miłość wzrasta, wówczas wzrasta także wszystko, co dobre i święte w moim życiu.

Czy rzeczywiście wierzę w Boga w Trójcy jedynego i czy jestem z tego dumny? Jakie kroki podejmuję, by codziennie jeszcze bardziej kochać Boga i bliźniego?

Boże zachowaj we mnie wolę bycia Twoim dzieckiem.

Chwała Panu!


11 stycznia 2025 r.

Duchu Święty, prowadź!

Trudno trzymać język za zębami, gdy doświadczy się jakiegoś spektakularnego dobra. Choćby nawet ten uzdrowiony nic nikomu nie powiedział, to jednak wszyscy, którzy go widzieli i znali nie będą mieć żadnych oporów opowiadać o tym, co przydarzyło się temu – niegdyś choremu – człowiekowi. Ważne jednak jak się mówi. Bo można słowami wzbudzać sensację – krótkotrwały zachwyt, czy raczej zdziwienie, po którym zaraz nic nie zostanie. A można mówić tak, by ludzie oddali chwałę Bogu. Wówczas pociąganie ludzi słowem nabierze wartości sięgającej wieczności.

Czy słowa, które wypowiadam służą drugiemu człowiekowi, czy tylko zaspokajają moją potrzebę mówienia? Co chcę osiągnąć czyniąc czyjeś porażki lub problemy głównym tematem rozmów?

Panie, postaw straż przy moich ustach!

Chwała Panu!


10 stycznia 2025 r.

Duchu Święty, prowadź!

Kiedy Jezus mówi, że spełniły się słowa Pisma, to podkreśla prawdę o tym, że Jego przyjście i Jego działaność są przedmiotem obietnicy, którą Ojciec złożył ludziom, a którą przekazywał ustami i pismami proroków Starego Testamentu. Ale jakikolwiek przejaw łaski oświecenia darem prorokowania musi budzić sprzeciw wśród słuchaczy, gdyż jest to coś, co wymyka się naturalnemu rozumowaniu. Tym bardziej zatem prorok ma sposobność do złożenia świadectwa poprzez jakąś formę męczeństwa. I niekoniecznie musi to być śmierć. To także jakiś hejt, napiętnowanie, wytykanie palcami, wyśmianie. Wszystko to staje się ofiarą, gdy doświadczamy tego dla Chrystusa. I nie jest to jakiś Jego kaprys. Jest to zawsze akt miłości. W tym akcie Jezus pragnie nas wspomagać. Zdaje się wówczas mówić: „złóż swoje cierpienie jako ofiarę za bliźnich, podobnie jak Ja złożyłem z życia ofiarę za wszystkich ludzi”.

Czy wystarcza mi odwagi, by dawać świadectwo swojej wiary? Czy wspieram bliźnich w życiu zgodnym z przykazaniami?

Panie, pomóż mi być ofiarnym.

Chwała Panu!


9 stycznia 2025 r.

Duchu Święty, prowadź!

Mamy okres Bożego Narodzenia i Kościół proponuje nam rozważenie cudu Jezusa, jakim było chodzenie po wodzie. Być może wydarzenie to nie ma nic wspólnego z Bożym Narodzeniem, ale warto uświadomić sobie fakt, że przychodzący w ciele niemowlęcia Jezus Chrystus pragnie udzielić nam wielkich łask, które uzdalniają nas do rzeczy spektakularnych. Fragment dzisiejszej Ewangelii pokazuje, że wielka wiara, która zresztą również jest łaską, pozwala zwykłym ludziom przekraczać ograniczenia natury. Wiara jest przedsmakiem nieba, a zatem decydując się na wiarę na ziemi uczymy się przebywania w niebie. Dlatego musimy uważać, by nie zwątpić w prawdziwość tego, w co wierzymy. W niebie bowiem wiara zostanie zastąpiona namacalnym doświadczeniem Boga i tego, jakimi możliwościami On nas przepełni.

Dlaczego czasami uzależniam wiarę od moich emocji? Jak często strach zabiera mi radość człowieka wierzącego?

Boże, nie zostawiaj mnie w chwilach zwątpienia.

Chwała Panu!


8 stycznia 2025 r.

Duchu Święty, prowadź!

Nie ma wątpliwości, że wydarzenie opisane w dzisiejszej Ewangelii ma znaczenie symboliczne, a nawet prorockie. Jezus z niewielkiej ilości chleba karmi całą rzeszę ludzi, która do Niego przyszła. Podobny sposób zrodził się i żyje Kościół. Jezus z punktu widzenia ludzkiego był sam jeden, miał dwunastu Apostołów, którzy odpowiadają za kontynuację Jego dzieła. I rzeczywiście na przestrzeni wieków wielu ludzi przyjęło wiarę chrześcijańską. Tym, co pozwala im żyć duchowo i trwać w Kościele jest Eucharystia, czyli Jezus Chrystus, który swoją mocą w Wieczerniku rozmnożył chleb tak, że wystarczy go dla wszystkich Jego wyznawców na wszystkie dni.

Czy mojemu przyjmowaniu Komunii Świętej zawsze towarzyszy świadomość, że Jezus z miłości daje mi się jako pokarm? Czy i ja potrafię być chlebem dla bliźnich, dzięki któremu oni znajdują radość i szczęście?

Boże, naucz mnie miłości płynącej z Eucharystii.

Chwała Panu!


7 stycznia 2025 r.

Duchu Święty, prowadź!

Możnaby powiedzieć, że ziemia Zabulona i Neftalego otrzymały piękny prezent w postaci spełnienia się proroctwa o tym, że ujrzą wielką Światłość. Ta Światłość daje im uzdrowienie i naukę. Gdy Jezus mówi „nawracajcie się, bo bliskie jest Królestwo Niebieskie” niejako kontynuuje działalność dopiero co uwięzionego Jana Chrzciciela. Jezus w mocy Ducha Świętego dokonuje uzdrowień i przygotowuje ludzi na mające się wkrótce dokonać odkupienie. To odkupienie ma być sakramentalnie w Duchu Świętym dostępne wszystkim ludziom wszystkich czasów. Dlatego, gdy Jan powie, że Mesjasz ma chrzcić Duchem Świętym, to to właśnie ma na myśli. Jezus bowiem daje nam Ducha Świętego, abyśmy potrafili przyjąć zbawienie – szczęście utracone niegdyś w raju, a teraz dostępne dzięki sakramentom i płynącej przez nie łasce Bożej.

Czy mojej codzienności towarzyszy zaangażowanie w korzystaniu z sakramentów świętych? Co najczęściej powoduje, że to zaangażowanie słabnie?

Panie, pomóż mi często spotykać Ciebie w sakramentach świętych.

Chwała Panu!


6 stycznia 2025 r. (Uroczystość Objawienia Pańskiego)

W imię Trójcy Świętej. Amen.

Uważając się za poganina, racjonalistę, czy nawet niewierzącego w Jedynego Boga, trzeba wykazać się wielką pokorą, by jednak zadać sobie pytanie „czy te wszystkie opowieści o Bogu mogą okazać się prawdą?”. Mędrcy, o których dzisiaj mowa, szczerym sercem i posługując się światłem rozumu,a właściwie dostępną wówczas wiedzą i metodologią, wyszli ze swoich ojczystych stron w poszukiwaniu dotykalnej prawdy o tym, co poznali o Bogu. Być może podczas poszukiwań niejednokrotnie spotkało ich zwątpienie, kryzys, zniechęcenie. Być może już w drodze napotkali wiele trudności: głód, pragnienie, i również zwątpienie. Jednak pomimo tych trudności mieli cel. Nie wiemy jak długo wędrowali do Betlejem, nie wiemy też w jaki sposób doszli do uznania, że mają szansę znaleźć Zbawiciela. Fakt, że szukali prawdy o Bogu jest dla nas przykładem. Choćbyśmy bowiem uważali, że nie potrafimy jej znaleźć, to sam Bóg będzie szukał z nami i pozwoli nam ją odkryć. „Każdy bowiem kto szuka – znajduje”. A jeśli w sercu rozbrzemiewa szczera modlitwa, np.: „Boże, pomóż mi odnaleźć Ciebie”, to ta modlitwa w końcu będzie spełniona.

Bądź pochwalony Królu królów, bądź pochwalony jedyny Boże, bądź pochwalony Zapowiadany przez pogan, gdy szczerym sercem szukali Cię swoja myślą. Bądź pochwalony Ty, któremu pokłonili się Mędrcy wyznając Ciebie jako wielkiego Króla, którego królestwo jest wieczne i nieograniczone!


5 stycznia 2025 r. (II Niedziela po Narodzeniu Pańskim)

Duchu Święty, prowadź!

Przyjście Jezusa na świat sprawiło, że na chwilę niebo dotknęło ziemi, a ziemia nieba; sprawy ludzkie splotły się ze sprawami boskimi; udręczona ludzkość szukała ratunku, a miłosierny Bóg spieszy, by ją odkupić. Człowiek potrzebuje Boga, Bóg szuka człowieka. Ale człowiek Boga nie przyjął. Mimo to Bóg nie przestał kochać ludzi i do końca świata będzie swoją łaską pociągać człowieka. Ale człowiek może odmówić. Jeśli jednak człowiek pójdzie za Bożym wezwaniem, wówczas osiągnie pełnię dziecięctwa Bożego. Synem Bożym w sensie ścisłym jest tylko Jezus Chrystus. Dziecięctwo Boże sprawia, że w Bogu wiadomym znaczeniu i na Bogu wiadomy sposób jestem kochany taką samą miłością, jaką Wszechmocny Ojciec kocha Wszechmocnego Syna. Warto tę godność sobie uświadomić i żyć zgodnie z nią.

Czy częściej przyjmuję Boga do swojego życia, czy raczej nie? W jakie obszary mojego życia zaproszę dziś Boga, by je uleczył, udoskonalił, naprawił, uświęcił?

Boże, pomóż mi przyjąć Twoje słowo!

Chwała Panu!


4 stycznia 2025 r.

Duchu Święty, prowadź!

Pierwsze spotkanie z Jezusem może być dla każdego zwykłym spotkaniem. Ale Jego pytanie „czego szukasz?” może być niezwykle przeszywajace. Prowokuje bowiem człowieka do odpowiedzi samemu sobie „czego tak naprawdę szukam, czego potrzebuję?”. Zawsze mogę Jezusa prosić o skuteczna pomoc w odpowiedzi na te pytania. Jezus być może nie odpowie od razu, ale wskaże mi drogi, na których odkryję nie tylko siebie i moje potrzeby i pragnienia, ale przede wszystkim moje powołanie, poprzez które On doprowadzi mnie do zamieszkania razem z Nim w Jego domu.

Czy zdaję Jezusowi pytania na temat mojej tożsamości i powołania? Jak często występuję przeciwko temu, co chce ode mnie Bóg?

Boże, daj mi poznać siebie i Ciebie.

Chwała Panu!


3 stycznia 2025 r.

Duchu Święty, prowadź!

Właściwie to dlaczego Jan nazwał Jezusa „barankiem”? Ze wszystkich stworzeń, które Bóg stworzył, Jan wybrał akurat baranka, by porównać do niego Jezusa. Baranek jest zwierzęciem bardzo cichym, jego biała wełna przywodzi na myśl skojarzenia z czystością, a gdy jest prowadzony na zabicie, nie buntuje się i nie krzyczy. Po drugie baranek był wykorzystywany podczas żydowskiego święta Paschy. Był spożywany przez Żydów na pamiątkę wyjścia z niewoli egipskiej, przejścia z niewoli do wolności. I dlatego Jezus, który był zabity w w kontekście święta Paschy, jest porównywany z barankiem. Tylko Jezus ma moc realnego gładzenia grzechów i przeprowadzania nas z niewoli do wolności dzieci Bożych. Po trzecie, gdy Bóg powstrzymał Abrahama przed złożeniem ofiary ze swojego syna Izaaka, zaraz dał mu właśnie baranka uwikłanego w krzaki, by zwierzę to zostało złożone w ofierze zamiast Izaaka. Tak samo Jezus został złożony w ofierze przebłagalnej za nasze grzechy zamiast nas. Na Jezusie zatem spełniają się wszystkie proroctwa Starego Testamentu, w których baranek ma szczególne, symboliczne znaczenie.

Kiedy ostatni raz podziękowałem Jezusowi za to, że cierpiał za moje grzechy, abym mógł mieć perspektywę nieba? Czy potrafię Panu Bogu codziennie dziękować za wszystko, co mam, nawet jeśli mój egoizm podpowiada mi, by chcieć więcej?

Boże, naucz mnie prawdziwej wdzięczności.

Chwała Panu!


2 stycznia 2025 r. (Wsp.obow. św. Bazylego Wielkiego i św. Grzegorza z Nazjanzu, biskupów i doktorów Kościoła)

Duchu Święty, prowadź!

Trzeba przyznać, że Jan Chrzciciel był całkiem konsekwentny w zdaniu, jakie miał o siebie samym i jakie prezentował tym, którzy go pytali. Konsekwentnie bowiem zaprzeczył temu, że jest Mesjaszem, twierdził że jego chrzest jest czymś mniejszym od tego, jak chrzcił będzie Mesjasz. Możnaby powiedzieć, że cały czas sobie umniejszał. Podobnie i my każdego dnia potrzebujemy się nawracać. Jednak pokuta to jeszcze nie wszystko. Bo gdy przyjdzie Mesjasz, to oprócz skruszonego serca trzeba świadomie wyznać, że tylko On jest Panem i Jemu ofiarować swoją miłość.

Czy mojemu nawróceniu towarzyszy zaangażowanie i postanowienie co do mojego dalszego życia? Czy stać mnie na rezygnację ze swojej próżności na rzecz drugiego człowieka, choćby był moim nieprzyjacielem?

Boże, naucz mnie stawiać Cię na pierwszym miejscu.

Chwała Panu!


1 stycznia 2025 r. (Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi)

W imię Trójcy Świętej. Amen.

Otoczka wokół powitania nowego roku sprzyja zapomnieniu o religijnych początkach świętowania przełomu lat. Dzień wczorajszy swoją nazwę zawdzięcza świętemu papieżowi Sylwestrowi I, ale nade wszystko dzisiejszy dzień to nie tylko „nowy rok”, lecz przede wszystkim wspaniała uroczystość maryjna. Niestety świeckie świętowanie przyćmiewa blask tej maryjnej uroczystości do tego stopnia, że zapominamy albo nawet nie wiemy o tym, że jest to uroczystość nakazana – mamy obowiązek uczestniczyć dzisiaj we Mszy Świętej, co więcej możemy uzyskać odpust zupełny śpiewając hymn do Ducha Świętego. Nikt nikomu nie zabrania się bawić, śpiewać i tańczyć. Ale jako chrześcijanie powinniśmy również pamiętać, że do Boga należy czas a we wciąż trwającej Oktawie Bożego Narodzenia w centrum naszych rozważań musimy umieścić Dziecię Jezus i Jego Matkę Maryję, Bożą Rodzicielkę.

Czy zdaję sobie sprawę z chrześcijańskich korzeni wielu elementów kultury? Czy ulegam pokusie odzierania znaczenia niektórych dni z ich duchowego charakteru lub chrześcijańskiej genezy?

Niech Cię wielbią, Panie, byty wieczne i doczesne! Bądź uwielbiony Ty, który przemieniasz nas uwzględniając naszą czasową naturę.


31 grudnia 2024 r. (Siódmy Dzień w Oktawie Bożego Narodzenia)

Duchu Święty, prowadź!

Interesujące jest to, że Ewangelista Jan utożsamia dziś Jezusa ze słowem Boga. Jak wiemy z codziennego doświadczenia słowo może być czymś napisanym, ale przede wszystkim jest czymś wypowiedzianym. Bóg mówił od początku do człowieka: mówił w Raju, mówił przez proroków, królów, sędziów. Poprzez słowo objawiał swoją wolę i plan względem ludzkości. Słowo Boga było spisywane przez proroków. Słowo Boga, które spisywali prorocy było zapowiedzią przyjścia Zbawiciela. I z jednej strony właśnie dlatego Jezus jest słowem Boga: jest Tym, którego w swoich księgach zapowiadali prorocy sławiąc wolę Bożą. Ale z drugiej strony Mesjasz, Syn Boży w sposób możliwie konkretny objawia wolę Boga. Robi to nie jako jakieś posłaniec, ale jako sam Bóg wie z pierwszej ręki, co jest miłe Bogu i co doprowadzi człowieka do zbawienia. Zatem dlatego Jezus jest Słowem Bożym, gdyż przez Niego Bóg wypowiedział się na temat przeznaczenia, jakiego Bóg pragnie dla ludzi. To Słowo jest przepowiadane przez Kościół, opisywane w przeróżnych pobożnych księgach i opracowaniach. Naszym zadaniem jest modlić się o to, byśmy jako adresaci tego Słowa pozwolili Mu zamieszkać w naszych sercach i pomogli dotrzeć wszędzie tam, gdzie jeszcze nie zostało Ono usłyszane.

Czy szukam woli Boga w mojej codzienności? Z jakim zaangażowaniem słucham słowa Bożego obecnego w Piśmie Świętym i przepowiadanego przez Kościół?

Boże, pomóż mi usłyszeć i przyjąć Twoje Słowo!

Chwała Panu!


30 grudnia 2024 r. (Szósty Dzień w Oktawie Bożego Narodzenia)

Duchu Święty, prowadź!

Prorokini Anna musiała być z perspektywy Ewangelisty Łukasza kimś bardzo istotnym w środowisku świątynnym. Łukasz zaznacza, że była prorokinią, dokładnie określa jej pochodzenie i wiek. Prezentuje jej przeszłość i sytuację rodzinną a także przywiązanie do Świątyni i formę służby Bogu. Być może to dlatego, że w momencie gdy Maryja i Józef wnosili Dziecię Jezus do Świątyni, prorokini w bardzo widoczny sposób opowiadała o wielkości Nowonarodzonego Jezusa. Mówiła co prawda do tych, którzy oczekiwali wyzwolenia Jeruzalem, ale czy wszyscy rozumieli je właściwie? Wyzwolenie Izraela przez Mesjasza nie może być rozumiane w sposób polityczny. Prawdziwą niewolą człowieka jest grzech i brak pojednania z Bogiem, a Mesjasz pragnie naprawić relację człowieka ze Stwórcą przez odpuszczenie grzechów. Nawiasem mówiąc właśnie to przepowiadał Zachariasz, mąż Elżbiety i ojciec Jana w swoim kantyku.

Na czym oparte są moje oczekiwania względem Boga? W jakim stopniu wsłuchuję się w wolę Bożą podejmując codzienne działania, decyzje i wybory?

Boże, uwolnij mnie od uprzedzeń!

Chwała Panu!


29 grudnia 2024 r. (Niedziela Świętej Rodziny)

Duchu Święty, prowadź!

Jezus pokazał dziś, że trzeba słuchać rodziców. Trzeba być im poddanym. Trzeba ich czcić. W pierwszej jednak kolejności należy słuchać Boga i dobrze rozumieć Jego słowo. Jezus wiedział i podkreślał, że najpierw trzeba szukać Boga: przysłuchiwać się Jego nauce, zadawać pytania. Dopiero potem być poddanym wychowaniu rodziców. Ale nauczanie rodziców powinno być zharmonizowane z nauczaniem Boga. Obie te narracje powinny być niejako „jednym głosem”. Kiedy jednak tak nie jest, trzeba pamiętać, że mamy być zawsze i przede wszystkim w tym, co należy do Ojca.

Czy darzę należną czcią moich rodziców, nawet gdy sam jestem rodzicem albo dziadkiem? W jaki sposób odnoszę się do moich dzieci, podwładnych, uczniów, podopiecznych?

Boże, daj mi usłyszeć i poznać Twoje słowo.

Chwała Panu!


28 grudnia 2024 r. (Święto śww. Młodzianków, męczenników)

Duchu Święty, prowadź!

Strach i gniew Heroda nie wzięły się znikąd. Bał się utracić władzę jako król na rzecz jakiegoś nowonarodzonego rzekomego króla. Wpadł w gniew ponieważ Mędrcy nie chcieli mu pomóc w zachowaniu jego pozycji. To pokazuje jak bardzo Herod przywiązał się, niejako uzależnił od sprawowanej funkcji. Jakże często boimy się o ziemskie dobra, które często z wielkim kosztem zdobywamy! Jakże często zapominamy o tym, że największym naszym dobrem jest zbawienie. Gdyby Herod o tym pamiętał, wówczas cieszyłby się i uczcił moment, w którym jedyny Bóg zstąpił na ziemię. Nie pałałby żądzą zabijania a naprawdę zapragnąłby oddać pokłon Panu.

Jak często służę doczesnym wartościom zamiast oddać chwałę Bogu? Czy zdarza mi się decydować na wybór tego, co doczesne, na przykład dodatkowej płatnej pracy w niedzielę, a nie tego, co duchowe, na przykład niedzielnej Mszy Świętej?

Boże, uwolnij mnie od tego, co mnie zniewala.

Chwała Panu!


27 grudnia 2024 r. (Święto św. Jana Ewangelisty i Apostoła)

Duchu Święty, prowadź!

Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam, że nie obchodzilibyśmy pięknego i uroczego czasu Bożego Narodzenia, gdyby nie fakt, że Nowonarodzony jest Tym, który ma zbawić całą ludzkość od jej grzechów i przywrócić jej utracony w Raju przystęp do Boga. Wiele razy zdarza się nam jednak zamieniać tę hierarchię i mówić, że przecież Jezus nie zostałby ukrzyżowany, gdyby się wpierw nie narodził. Trzeba jednak zdać sobie sprawę z jednej prostej rzeczy: wielu ludzi się narodziło, wielu ludzi obchodzi później co roku rocznicę swoich urodzin, ale tylko jeden człowiek, a nawet tylko Bóg-Człowiek narodził się przede wszystkim po to, by odkupić człowieka i umożliwić mu zbawienie.

Czy wiara chrześcijańska jest dla mnie jedynie jakimś folklorem, czy prawdą, która ma moc przemienić moje życie i nadać mu wieczny wymiar? Czy obchodząc święta Bożego Narodzenia nie usiłuje ich odrzeć z prawdziwego duchowego i zbawczego wymiaru?

Panie, dziękuję Ci za Twoje Narodzenie!

Chwała Panu!


26 grudnia 2024 r. (Święto św. Szczepana, diakona i męczennika)

Duchu Święty, prowadź!

Przyzwyczailiśmy do radosnego charakteru świąt Bożego Narodzenia. Radość jest do tego stopnia przejmująca, że wielu ludzi zapomniało co właściwie świętujemy. Chętnie rozczulamy się nad żłóbkiem, treścią i melodią kolęd, pastorałek, piosenek świątecznych. Umilamy sobie czas smacznymi potrawami, ciepłą herbatą i mandarynkami. Wolny czas wypełniają spotkania z rodziną, dłuższy sen i wieczorny seans tradycyjnych już filmów. To wszystko jest ważne, Bóg daje nam ten czas niejako z okazji swoich narodzin. Ale zapominamy, że Jezus po to stał się człowiekiem, by złożyć Bogu dziękczynienie za wspaniałość Jego stworzenia, dobroci i miłosierdzia. Ta dziękczynna ofiara ma moc gładzić nasze grzechy. Sercem Ewangelii jest więc głoszenie zbawienia, którego możemy dostąpić dzięki bezkresnej miłości Chrystusa okupionej cierpieniem. Udział w Chrystusie oznacza zatem głoszenie Słowa kosztem cierpienia. Być może Szczepan z radością wstąpił do chwały nieba, ale wcześniej doznał ogromu cierpienia, które zjednoczyło go do końca z Chrystusem. Musimy zatem pamiętać, że Chrystus przyszedł na ziemię, byśmy mieli z Nim udział. Przyjął człowieczeństwo, by je uświęcić i przeznaczyć do nieba. Bóg stał się człowiekiem, by człowiekowi dać poznać zbawienie przez odpuszczenie grzechów. Nie możemy o tym zapominać świętując Oktawę Narodzenia Pańskiego.

Czy staram się rozważać trudy Chrystusa, jakie podjął dla ratowania człowieka? Jak często wypieram duchowe znaczenie świąt Narodzenia Pańskiego na rzecz komercyjnych naleciałości?

Boże, dziękuję Ci za dar odkupienia!

Chwała Panu!


25 grudnia 2024 r. (Uroczystość Narodzenia Pańskiego)

W imię Trójcy Świętej. Amen.

Józefowi i Maryi na pewno nie było łatwo. Byli bardzo ubodzy. W tamtych czasach nie było hoteli, schronisk. Trzeba było sobie jakoś radzić. Znikąd nie mieli pomocy. Mogliby oczekiwać, że przecież za chwilę urodzi się wszechmocny Bóg i Im wszystko da. Dziś wielu oczekuje od Boga tego samego. Wiele ludzi bluźni mówiąc, że gdyby Bóg był, nie pozwoliłby na cierpienie, na nieuleczalne choroby, szczególnie u małych dzieci. Jakże łatwo jest osądzać kogoś po tym, czego nie robi zamiast po tym, co robi. Nikt jednak nie zna Bożego zamysłu. Ale jedno jest pewne: Bóg jest dobry i chce dobra człowieka. Raczej nie uniżyłby się do ludzkiej postaci i nie przyjąłby ludzkiej natury gdyby to nie miało służyć dobry człowieka i gdyby nie było wyrazem Jego miłości. Bóg stał się człowiekiem i zechciał nas wszystkich doprowadzić do udziału w swoim boskim życiu. A gdy przyjmiemy Jego zaproszenie, wtedy zrozumiemy Jego zamysł. Teraz jednak musimy wierzyć, że jest dobry i chce dla nas wyłącznie dobra.

Jak często oskarżam Boga o zło? Jak często jestem winien zła a zrzucam winę na innych.

Bądź uwielbiony, Łaskawy, któryś swoim wcieleniem wywyższył naszą naturę ukierunkowując się na nowo na niebo.


24 grudnia 2024 r.

Duchu Święty, prowadź!

Oby wszyscy mówili dobrze o Panu Bogu Izraela! „Błogo sławiony” bowiem to ten, o którym mówi się dobrze, lub o którym mówi się, że jest dobry. „Dobry jest tylko sam Bóg!”. Dzisiejszy hymn opowiada o zbawieniu. Jest hymnem głoszącym wspaniałość zbawienia i Tego, który zbawieniem darzy. Zbawienie – najwyższe prawo Kościoła, cel naszej wiary, wolność od grzechu i cierpienia, oglądanie Boga twarzą w twarz, udział w bóstwie Najwyższego. Czy jest coś cenniejszego? Czy jest coś więcej, co może Bóg dać człowiekowi? Choćbyś i cały świat zyskał – Twój los jest w ręku Boga. Uwierz! A zaczną dziać się prawdziwe, wielkie cuda!

Czy rozumiem sens słowa „zbawienie”? W jaki sposób odpowiadam na Boże zaproszenie?

Przyjdź, Panie, i daj nam swoje zbawienie!

Chwała Panu!


23 grudnia 2024 r.

Duchu Święty, prowadź!

Zachariasz uwierzył Bogu i spełnił Jego nakaz co do imienia chłopca. Przestał zadawać pytania. Przestał wątpić. Spełnił Boży rozkaz kto nawet, jeśli nie do końca wszystko rozumiał. Wypełnianie woli Bożej przynosi wolność, zdrowie, pomnaża siły i umysł, a co najważniejsze – pozwala chwalić Boga „pełnym głosem”. Bóg okazał Zachariaszowi miłosierdzie, bo ten uwierzył – Jahwe jest łaskawy! I Elżbiecie Bóg okazał miłosierdzie, bo Jahwe jest łaskawy! I chłopcu Bóg okazał łaskę – „ręka Pańska była z nim”, bo Jahwe jest łaskawy. Takie jest znaczenie imienia chłopca: Jo-hannan – Jahwe jest łaskawy.

Czy potrafię prosić Boga o łaskę nie usiłując „kupować” Jego dobroci jakimiś formułkami? Czy proszę Boga o miłosierdzie, gdy świadomie postępuję wbrew przykazaniom?

Przyjdź, Panie i okaż nam łaskę i miłosierdzie!

Chwała Panu!


22 grudnia 2024 r. (IV Niedziela Adwentu)

Duchu Święty, prowadź!

Na dzisiejszą wypowiedź Elżbiety rzadko zwracamy tak wielką uwagę, jak na to, co odpowiedziała Maryja. Elżbieta z jednej strony wychwala Maryję a z drugiej strony wychwala Boga, który uczynił dla Maryi wielkie rzeczy. Elżbieta swoim błogosławieństwem wypowiedzianym w stronę Maryi daje świadectwo tego, że Bogu warto wierzyć bo, choć nie rozumiemy czasami Jego decyzji, to jednak poddanie się im pozwala nam pewnym krokiem iść ku Temu, od którego wszystko pochodzi.

Czy na codzień staram się z entuzjazmem wychwalać Boga i dawać świadectwo Jego miłości? Jak często ukrywam się ze swoją wiarą ze strachu przed wyśmianiem albo drwiną?

Boże, pomóż mi głosić Ciebie w mojej rodzinie!

Chwała Panu!


21 grudnia 2024 r.

Duchu Święty, prowadź!

Od Anioła Maryja doznała wielkich honorów dotykających nieba. Jednak pomimo tej wielkiej chwały, której stała się teraz świadoma, pozostała człowiekiem: pokorną Służebnicą nie tylko Boga, ale i człowieka znajdującego się w potrzebie. Idzie do swojej kuzynki z darem obecności i pomocy. Ewangelia eksponuje akt uwielbienia Boga, który staje się świadectwem także dla bogobojnej Elżbiety. Także i my, gdy świętujemy chwile sukcesu i jakichś radości, musimy pamiętać o tym, że wokół nas zawsze są ludzie, którzy nas potrzebują: naszego czasu, naszej uwagi, pomocy.

Czy potrafię dawać świadectwo o Panu Bogu w chwilach radości i chwały? Czy jestem gotowy uwielbiać Boga także wtedy, gdy jest mi ciężko?

Przyjdź, Panie, i nie zwlekaj!

Chwała Panu!


20 grudnia 2024 r.

Duchu Święty, prowadź!

Człowiek nie może patrzeć na Anioła. Maryja jednak mogła. Możemy przypuszczać, że było to możliwe dzięki temu, że była łaski pełna, niepokalana i to sprawiło, że bez konsekwencji dla swego życia mogła patrzeć na Anioła. Można też przypuszczać, że Anioł przyjął postać człowieka, czyli niejako „zniżył się” do poziomu człowieczeństwa Maryi. Jeśli jednak przyjąć obie te wersje, to wynika z nich prawda o tym, że by historia zbawienia realizowała się według Bożego planu, potrzebna jest pełna współpraca człowieka z Bogiem. Maryja uczy nas właściwej postawy: zasłuchania, pokory, posłuszeństwa. Bóg nie chce łamać naszej wolności. Zawsze stara się nam pomóc, gdy przez własną wizję wpadniemy w tarapaty. Ale by uniknąć negatywnych konsekwencji, zawsze warto pytać Boga co jest najlepsze dla naszego zbawienia, ale także dla naszej doczesności.

Czy próbuje odczytać wolę Bożą co do moich codziennych decyzji? Czy potrafię pokornie przyjąć te wydarzenia, które wydają mi się być przykre, czy okrutne?

Przyjdź, Panie, i naucz mnie słuchać Ciebie.

Chwała Panu!


19 grudnia 2024 r.

Duchu Święty, prowadź!

Różnica między Zachariaszem a Maryją polega na tym, że Zachariasz oczekiwał od Boga znaków, potwierdzeń tego, że to, co mówi mu Anioł jest prawdą. Maryja zaś nie mogła zrozumieć procesów, jakie zachodzą. Pytała o sposób, o to jak to możliwe. Maryja gotowa była przyjąć rzeczywistość, w którą ingeruje Bóg. Zachariasz z kolei gotów byłby odrzucić Bożą zapowiedź. Jednak otrzymał znak, ale pewnie nie taki, jakiego się spodziewał. Ale już ten znak na pewno mu wystarczył jako potwierdzenie Bożej prawdomówności. Toteż i w naszym życiu możemy być pewni, że Bóg działa. I nawet, gdy my nie możemy w to uwierzyć, to On pragnie naszego dobra, choć czasami w niezrozumiały i przykry sposób objawia nam swoją łaskawość.

Czy potrafię zaufać Panu Bogu w mojej codzienności? Czy proszę Boga, by mi pomógł w momentach, gdy nie rozumiem co się dzieje?

Przyjdź, Panie Jezu, i naucz mnie bezgranicznie ufać Ojcu.

Chwała Panu!


18 grudnia 2024 r.

Duchu Święty, prowadź!

Nie trudno dziwić się Józefowi, że różne myśli kotłowały się w jego głowie i gdy uświadomimy sobie, że rzeczy, o których opowiadała Maryja na temat Dziecka, które się w Niej poczęło, kompletnie nie mieszczą się w głowie. Gdyby coś takiego wydarzyło się dzisiaj, nikt absolutnie by w to nie uwierzył i każdy miałby swoją teorię, na pewno bardziej prawdopodobną, niż poczęcie bez męża udziału. Józef był człowiekiem sprawiedliwym i zachował na tyle zimnej krwi, by nie narażać Maryi na pośmiewisko ze strony ludzi. Istotnie potrzebna była interwencja Boża, by Józef zdecydował się towarzyszyć Maryi pomimo jego wątpliwości. Więcej nawet: uwierzył Bogu i stał się opiekunem Maryi i Jezusa. Nam też ciężko uwierzyć w jakże wiele faktów dotyczących naszej wiary, ale Bóg nie łamie niczyjej wolności. Daje wiele znaków i sugestii, którymi objawia swoje działanie i swoją obecność. Wówczas człowiek choć nie rozumie rzeczy, które wokół niego się dzieją, zwłaszcza tych trudnych, to jednak ma podstawy, by ufać Bogu, że ostatecznie wszystko będzie dobrze.

Czy każdego dnia proszę Boga, by rozwiał moje wątpliwości co do spraw, których nie rozumiem? Czy potrafię w swoich decyzjach kierować się wyższym dobrem, niż tylko swoimi planami i wyobrażeniami?

Przyjdź, Panie Jezu, i dodaj mi odwagi.

Chwała Panu!


17 grudnia 2024 r.

Duchu Święty, prowadź!

Wszyscy ci ludzie wymienieni w dzisiejszej Ewangelii odegrali jakąś bardzo ważną rolę w historii zbawienia. Podobnież każdy z nich popełnił jakiś grzech. Ale Pan Bóg potrafi pisać prosto po krzywych liniach ludzkich decyzji i z tego wszystkiego wyprowadził dobro. Tym największym dobrem jest włączenie Jezusa w ludzką rodzinę, w ludzki rodowód. Każdy z nas jest grzesznikiem, ale każdy też jest jakoś powiązany z Jezusem. Pytanie tylko: czy każdego dnia pragnę być włączony w rodzinę Jezusa? Czy pragnę być częścią genealogii Bożej?

Czy każdego dnia staram się upodobnić do członka rodziny Jezusa? Jaki skutek dla społeczności wierzących przynoszą moje grzechy?

Przyjdź, Panie Jezu, ze swoim miłosierdziem.

Chwała Panu!


16 grudnia 2024 r. (Poniedziałek III tyg. Adwentu)

Duchu Święty, prowadź!

W pewnym momencie uczeni w Piśmie przestraszyli się mądrości, która płynie z ust Jezusa. Zadał im pytanie, na które nie potrafili odpowiedzieć. Okazało się, że boją się bardziej pytania, niż odpowiedzi. Każdy z nas żąda odpowiedzi Boga na swoje pytania, ale mało kto pozwala Mu zadawać niewygodne pytania. Uwielbiamy rozliczać Boga z Jego decyzji, ale nie potrafimy poddać się Jego woli. Pytamy Go „jakim prawem”, a sami w sposób nieskrępowany ustalamy zasady, którym poddalibyśmy samego Boga. Potrzebujemy głębokiego rachunku sumienia z tego, na ile chcemy Boga uczynić niewolnikiem naszych wyobrażeń, zasad i planów, a na ile próbujemy poznać i stosować Jego zbawczą i wyzwalającą wolę.

Czy proszę Boga, by każdego dnia stawała się Jego wola, a nie moja? Czy pytam Boga czy moje decyzje są zgodne z Jego wolą względem mnie?

Przyjdź, Panie i pozwól poznać Twoje Prawo!

Chwała Panu!


15 grudnia 2024 r. (III Niedziela Adwentu „Gaudete”)

Duchu Święty, prowadź!

Janowi zależało na dobru ludzi, przede wszystkim na ich wiecznym dobru. Dawał im wiele wskazań. Jednocześnie wiedział, że nie przygotowuje swojej własnej społeczności, ale społeczność, którą przekaże Barankowi. Bo to Baranek będzie chrzcił Duchem Świętym, to znaczy uświęcał tych, którzy pragną iść drogą Bożą. Ogromna to zasługa przed Bogiem dać Mu tych, których wprowadziło się na drogę nawrócenia. Jakże się wówczas uwydatnia fakt, że to Baranek wzrasta a Poprzednik znika.

Czy swoimi słowami i świadectwem staram się innym ludziom przybliżyć Boga? Czy modlę się za tych, na których mi zależy?

Przyjdź, Panie, i otocz opieką moich bliskich!

Chwała Panu!


14 grudnia 2024 r. (Wsp.obow. św. Jana od Krzyża, prezbitera i doktora Kościoła)

Duchu Święty, prowadź!

To nie jest tak, że prorok Eliasz wstąpił w ciało Jana Chrzciciela i przeżył coś na kształt reinkarnacji. Wszyscy, którzy głoszą wolę Bożą mogą nazywać się braćmi i siostrami. Posłannictwo, które pełnił Eliasz zostało dopełnione przez Jana Chrzciciela. Zresztą wszyscy prorocy zapowiadali Chrystusa, wszyscy chcieli Go wskazać. Ale to Jan Chrzciciel fizycznie i we właściwym momencie spełnił posłannictwo i pragnienie ich wszystkich. Dlatego też wszyscy prorocy Starego Testamentu mogą powiedzieć „moje dzieło, do którego powołał mnie Bóg, zostało dopełnione”.

Czy wierzę w naukę o Bogu głoszoną mi przez Pismo Święte i Kościół? Czy staram się żyć na miarę dziecka Bożego, które słucha swojego Ojca?

Przyjdź, Panie, i naucz mnie świętego posłuszeństwa.

Chwała Panu!


13 grudnia 2024 r. (Wsp.obow św. Łucji, dziewicy i męczennicy)

Duchu Święty, prowadź!

Ludziom bez przerwy coś nie pasuje. A jak już odnoszą jakąś korzyść, to najpierw się przez chwilę cieszą, potem z jakiegoś powodu dziwią, a potem zaczynają narzekać. I tak może być ze wszystkim: z jakimiś zakupami w sklepie, z czyimiś odwiedzinami, nawet z łaską Bożą. Być może narzekanie leży w naturze człowieka. Może też być tak, że jest skutkiem grzechu pierworodnego. Problem jednak tkwi gdzie indziej. Człowiek chciałby kreować rzeczywistość, na której mu zależy. Tymczasem mało kiedy pamięta o tym, że trzeba nauczyć się akceptować to, co otrzymujemy, gdyż właśnie to w danym momencie jest dla nas najlepsze. I to i dla naszego zbawienia i dla naszej doczesności. To, co obserwujemy i czego doświadczamy nigdy nie będzie wolne od wad i niedoskonałości. Doskonałość jest tylko w niebie. Dlatego naszego pragnienia doskonałości nie możemy skupiać na tym, co doczesne, tylko skierować je ku niebu.

Jak często narzekam na dobro, które mnie spotyka? Czy potrafię korzystać z codzienności nawet, gdy wydaje się pochmurna?

Przyjdź, Panie, i przynieś nam prawdziwą radość.

Chwała Panu!


12 grudnia 2024 r. (Czwartek II tyg. Adwentu)

Duchu Święty, prowadź!

Jan Chrzciciel był zapewne wielkim człowiekiem, choć z punktu widzenia ówczesnego (ale i współczesnego) człowieka mógł wydawać się dziwakiem. Ubierał się w skórę wielbłądzią a karmił się czymś, czym współczesny człowiek raczej by się nie najadł. A jednak Jezus daje o nim wspaniałe świadectwo. Czym zatem tak bardzo wsławił się Jan Chrzciciel? Zapowiadanie rychłego przyjścia Zbawiciela i przygotowywanie ludzi na ten moment z jednej strony ówczesnym Żydom mogło się wydawać zuchwałością bo swoje dzieło wykonywał z takim przekonaniem, jakby sam Bóg powiedział mu co ma robić. Z drugiej zaś strony ówcześni Żydzi nie tak wyobrażali sobie zapowiedź Mesjasza. Większość ludzi mogła pomyśleć „cóż ten dziwak może wiedzieć o Bożych sprawach?”. A jednak przychodzili do niego, by uroczyście rozpocząć swoje nawrócenie i autentycznie przygotować się na spotkanie z Panem.

Czy staram się konsekwentnie porzucać swoje złe postępowanie na rzecz takiego, które spodoba się Bogu? Co decyduje o tym, że słucham słowa Bożego i wypełniam je?

Przyjdź, Panie Jezu, ze swoją łaską.

Chwała Panu!


11 grudnia 2024 r. (Środa II tyg. Adwentu)

Duchu Święty, prowadź!

I znów Jezus daje siebie jako wzór, z którego czerpać możemy naukę. On jest cichy i pokorny – i my powinniśmy. On nie chce nam utrudniać życia, ale zachęca do odpoczynku przy Nim. Trwanie przy Jezusie jest piękną, barwną przygodą. Przygodą, która nigdy się nie kończy, bo to niekończący się dialog miłości i najszczerszej wzajemności wolnej od skrępowania, wstydu, podstępu. Trzeba nam zawsze pamiętać, że to nie my jesteśmy w centrum. Nie mamy szukać siebie, spełniania swoich zachcianek. Szukajmy Jezusa, by odnaleźć szczęście, wieczne ukojenie.

Jak często narzekam, że przez Jezusa nie mogę robić tego, na co mam ochotę? Dlaczego zapominam prosić Jezusa, by pomógł mi prawdziwie odpoczywać

Przyjdź, Panie, i przynieś nam swój pokój!

Chwała Panu!


10 grudnia 2024 r. (Wtorek II tyg. Adwentu)

Duchu Święty, prowadź!

Jezus pokazuje w dzisiejszej Ewangelii, że naprawdę Mu na nas zależy. Bo gdyby Mu nie zależało, to tych małych poświęciłby dla ratowania wielkich. Tymczasem wie doskonale, że Ci wielcy w wierze, uformowani i stali poradzą sobie. Koniec końców jednak wszyscy potrzebujemy pomocy Jezusa. Gdy wpadamy w kłopoty, wikłamy się w grzech, gdy grozi nam smutek i cierpienie Jezus chce być przy nas. On naprawdę jest dobry i pragnie naszego dobra. Tak bardzo potrzebujemy Mu zaufać.

Czy w razie kłopotów wołam Jezusa na pomoc? Jak często zdarza mi się oddalać od Jezusa?

Panie, przyjdź i ratuj mnie przed zagubieniem.

Chwała Panu!


9 grudnia 2024 r. (Poniedziałek II tyg. Adwentu)

Duchu Święty, prowadź!

To nie ten człowiek jest w centrum nauczania Jezusa. Jezus stawia siebie w centrum swoich nauk. W naszej codzienności, rozważając o Jezusie i o swoim stosunku do Kościoła, wydaje nam się, że musimy „coś zrobić dla ludzi”, „wyjść do ludzi”, albo że „wystarczy, że będziemy dobrzy dla innych ludzi”. Ciągle stawiamy człowieka w centrum. Tymczasem nie możemy zapominać, że w pierwszej kolejności musimy skupić się na Jezusie, od którego zależy, czy w ogóle będziemy w stanie zrobić cokolwiek dla drugiego człowieka. To On jest cudotwórcą i to On może niemożliwe uczynić możliwym. On. A nie my. Bo nam się wydaje, że my.

Jak często ulegam pokusie aktywizmu odartego z kontemplacji? Czy ważniejszy dla mnie jest Jezus, czy człowiek?

Boże, pomóż mi obrać lepszą cząstkę.

Chwała Panu!


8 grudnia 2024 r. (Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP)

W imię Trójcy Świętej. Amen.

Gdyby nie grzech pierworodny, to wszyscy bylibyśmy pełni łaski. Nie dotyczyłoby nas cierpienie związane ze śmiercią, nie dotyczyłoby nas cierpienie związane z chorobami, nie dotyczyłby nas smutek. Maryja jako jedyna była wolna od skazy grzechu pierworodnego, ale wszyscy wokół Niej byli grzesznikami. Maryja doświadczała cierpienia smutku i łez ze strony innych ludzi. Ale to nie przeszkodziło Jej w osiągnięciu chwały nieba – z duszą i ciałem. W „Godzinkach o Niepokalanym Poczęciu” modlimy się zawsze, byśmy i my, jako niepokalani, mieli przystęp do Boga. Ale to nie nasze zasługi oczyszczają nas z grzechów, tylko miłość Boga. Maryja jest w pełni otwarta na miłość Boga, dlatego Bóg w pełni może wypełnić Ją swymi darami. Zbawienie to los wszystkich nas. Jedyne, co od nas się wymaga to, by ten dar po prostu przyjąć całym swoim jestestwem.

Czy proszę Boga, by dał mi siłę do podążania za Jego wezwaniem? Czy staram się żyć bez grzechu tak jak żyła Najświętsza Maryja Panna, pomimo tego że dla mnie jest to trudniejsze?

Bądź uwielbiony, Panie, w Trójcy Świętej jedyny w misterium Niepokalanego Poczęcia i życia Maryi.


7 grudnia 2024 r. (Sobota I tyg. Adwentu)

Duchu Święty, prowadź!

Jezus służył wielu ludziom. Uzdrawiał, karmił, pocieszał. Dlatego wielu chciało później obwołać Go królem. Jak sobie dzisiaj wyobrażamy króla? Ktoś wyniosły, bogaty, wpływowy. Tymczasem Jezus jest cichy i pokorny, ubogi a ówczesne władze widziały w Nim jedynie kłopot. Prawdziwym królem nie jest ten, komu się służy, tylko ten kto służy. Człowiek słaby uciska innych dając im odczuć swoją władzę. Tacy byli władcy mocarstw, które poupadały. Człowiek silny to ten, kto potrafi podtrzymać drugiego człowieka w jego niedoli i pozwolić mu na nowo cieszyć się życiem. Taki właśnie jest Chrystus. Taki jest nasz Pan. Taki jest nasz Król.

Czy potrafię naśladować Chrystusa w służbie drugiemu człowiekowi? Czy potrafię okazać Chrystusowi wdzięczność za to, co od Niego otrzymuje?

Panie Jezu, niech przyjdzie Twoje królestwo.

Chwała Panu!


6 grudnia 2024 r. (Piątek I tyg. Adwentu)

Duchu Święty, prowadź!

Nie ma Boga, bo ktoś cierpi, bo są wojny, bo jest cierpienie, tęsknota i rozstania – tak wrzeszczą ludzie. Ale ci ludzie są pozbawieni wiary. Być może nigdy jej nie mieli. Chcieliby, by ten Bóg, o którym opowiadają chrześcijanie, zadziałał. Jest jednak jeden problem. Im przez myśl nie przechodzi, by Boga o cokolwiek poprosić. Usunięcie cierpienia to jedno. Ale może potrzebna nam jest bardziej umiejętność radzenia sobie z cierpieniem? Może to bardziej dla naszego zbawienia przydatne, by czasami cierpieć, by uczyć się przeżywać cierpienie. Ale cierpienie przeżywane po chrześcijańsku to nie może być rozpacz i narzekanie, że Bóg nie dostrzega cierpienia. Ileż trzeba wiary i cierpliwości, by pomóc człowiekowi cierpiącemu! By pomóc mu dostrzec, że jego cierpienie może mieć wielką wartość, że może być ofiarą, że może być darem. Ale to zależy od tego na ile uwierzę, na ile zaufam Bogu. Gdybyśmy potrafili w pełnej wolności przyznać, że życie wieczne warte jest pełnego przeżycia życia na ziemi razem z jego bólem, cierpieniem i śmiercią, wówczas żadne cierpienie nie byłoby niczym strasznym bo uświęca je Chrystus, który również cierpiał.

Jak często popadam w rozpacz z powodu jakiegoś cierpienia? Czy słowami wiary pomagam bliźnim przetrwać trudne chwile?

Boże, daj mi zrozumieć prawdziwy sens i wartość cierpienia.

Chwała Panu!


5 grudnia 2024 r. (Czwartek I tyg. Adwentu)

Duchu Święty, prowadź!

Słowa Jezusa, których mamy słuchać, nie służą zaspokajaniu czyjejś ciekawości. Nie mają za zadanie odkrywać odpowiedzi na odwieczne pytania ludzkości dotyczące przyrody. Mają nam pomóc w dostąpieniu zbawienia. Gdy spełniamy wolę Bożą, to nie wypełniamy jakiegoś scenariusza, który Bóg zaplanował i bawi się z nami „kotka i myszkę” każąc mam odgadnąć, co ma na myśli. Jezus chce, byśmy przez Jego słowa pewnie dążyli do nieba. I by z każdym badaniem nauki Bożej i wprowadzaniem jej w czyn stawała się ona w nas coraz mocniej zakorzeniona i coraz bardziej trwała, a co za tym idzie – bardziej skutkowała w naszym życiu tym, co dobre.

Czy staram się dostrzegać związek pomiędzy różnymi wątkami nauki Jezusa? Na czym buduję system wartości, którymi chcę się kierować?

Boże, pomóż mi kierować się zawsze Twoja nauką!

Chwała Panu!


4 grudnia 2024 r. (Środa I tyg. Adwentu)

Duchu Święty, prowadź!

Wielu ludzi chętnie oskarża Jezusa o to, że nie rozwiązuje wszystkich problemów świata pojedynczym dotknięciem ręką. Dziś w Ewangelii Jezus również nie zaspokaja głodu ludzi na cały czas ich życia, ani nawet na najbliższy tydzień. Daje im chleb na teraz, na to, by teraz, dzisiaj nie byli głodni. W kolejne dni już sobie poradzą. Zresztą podobnie modlimy się w Modlitwie Pańskiej: „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Nie na jutro, nie na za tydzień, nie na za miesiąc. Ale na teraz, na dzisiaj. Ogólnie w naszym życiu Jezus chce nam pomagać tam, gdzie my nie dajemy rady, a nie tam, gdzie sami jesteśmy w stanie zaradzić swoim potrzebom. Po to mamy rozum, dwie ręce, motywację i konieczność, by posługiwać się tym, co z natury mamy od Boga. A pragnienie chleba, który syci na wieki zostanie zaspokojony w wieczności dzięki przyjmowaniu Eucharystii tu na ziemi.

Czy dbam o swoją duszę, by móc jak najczęściej przyjmować Ciało Pańskie? Czy staram się w pełni i odpowiedzialnie wykorzystywać swoje naturalne możliwości bez zrzucania na Boga winy za moje porażki i cierpienie, które mnie spotyka?

Przyjdź, Panie, i napełnij mnie pragnieniem Twojego Chleba.

Chwała Panu!


3 grudnia 2024 r. (Wtorek I tyg. Adwentu)

Duchu Święty, prowadź!

Pieniądze i wiedza niosą podobne niebezpieczeństwo – człowiek, który je posiadł może ulegać złudzeniu, że stał się władcą świata. A człowiek pokorny, ubogi, być może niewykształcony jest od tego niebezpieczeństwa wolny. Wie natomiast, że żadne pieniądze i żadna wiedza, żadna władza i żadne wpływy nie mogą się równać ze skarbem, jakim jest świadomość, że tylko od Boga zależy jego życie, trwanie życia, szczęście i jego bezpieczeństwo. W tym znaczeniu prostaczek jest kimś, kto cieszy się specjalną łaską u Boga. Bóg bowiem oczekuje tego, że we wszystkich sprawach, które nas dotyczą, będziemy ufać tylko Jemu, że będziemy tylko w Nim pokładać nadzieję, że tylko Bóg może dać mi zbawienie, którego nie kupię za żadne pieniądze i którego nie poznam ani w książkach, ani przez doświadczenie ani przez własne domysły.

Czy moje pieniądze i obycie są dla mnie powodem pychy? Co przeszkadza mi w pełni zaufać Bogu jako komuś, od kogo wszystko zależy?

Przyjdź, Panie, i daj mi serce proste i ciche!

Chwała Panu!


2 grudnia 2024 r. (Poniedziałek I tyg. Adwentu)

Duchu Święty, prowadź!

Sam Jezus zdziwił się na świadectwo wiary poganina, pomimo tego że wiedział, że wielu przyjdzie hze wschodu i z zachodu, aby zasiąść do stołu z Abrahamem. Poganin wyznał wiarę chrześcijańską. Nie wiemy jakie są dalsze jego losy, ale należy pamiętać, że wyznanie wiary chrześcijańskiej jest wystarczającą przesłanką do tego, by mógł on przyjąć chrzest.. i to nie jedynie z perspektywy współczesnego prawodawstwa kościelne. Ale samo Pismo Święte podaję relacje o tej zależności. My wszyscy przyjęliśmy chrzest. Ale czy nasza wiara jest na tyle mocna, by przyznać Jezusowi, że tylko od Niego zależy życie nasze i naszych bliskich? Czy pod tym względem jesteśmy gotowi zasiąść do stołu razem z Abrahamem, Jakubem i Izaakiem?

Czy potrafię swoją największą troskę zawierzyć Jezusowi bezgranicznie? Czy potrafię ze spokojem spojrzeć na swoje problemy i przyznać, że od Jezusa zależy czy wszystko rozwiąże się pomyślnie?

Panie, przyjdź do mego mieszkania i zostań tam.

Chwała Panu!


1 grudnia 2024 r. (I Niedziela Adwentu)

Duchu Święty, prowadź!

Zazwyczaj słowo „adwent” kojarzymy z przygotowaniem do świąt Bożego Narodzenia. I poniekąd słusznie – rzeczywiście to bardzo ważny wymiar. Ale nie jedyny. Dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam, że adwentowe oczekiwanie jest w równym stopniu istotne dla wszystkich ludzi wszystkich czasów. Oto bowiem ten ponadczasowy adwent, jakim jest oczekiwanie na przyjście Chrystusa stanowi przygotowanie na przyjęcie przez nas odpowiedzi na jedną z największych zagadek ludzkości: kiedy nastąpi koniec świata i jak on będzie wyglądał. I kto uważnie czyta Pismo Święte, ten widzi, że w ostatni dzień upływania czasu Chrystus przyjdzie w chwale objawiając swoją dobroć i miłość. A poprzedzające ten dzień przewroty i kataklizmy stanowią zwiastun i oczyszczenie na dzień paruzji. Tak więc i my chcąc ze spokojem spojrzeć przychodzącemu Chrystusowi w oczy potrzebujemy oczyszczenia, bo jakże do Króla królów przytulić się nosząc brudne szaty?

Czy jestem w każdej chwili gotowy spotkać się z Chrystusem? Co potrzebuje w sobie zmienić, naprawić i oczyścić, by być gotowym na koniec świata?

Przyjdź, Panie Jezu! Amen!

Chwała Panu!


30 listopada 2024 r. (Święto św. Andrzeja Apostoła)

Duchu Święty, prowadź!

Z ludzkiego punktu widzenia możemy się nieco zdziwić, że zostawili swoje zajęcie, z którego mieli chleb i natychmiast poszli za Jezusem, którego znają może od niedawna, o ile w ogóle znali. Można zatem przypuszczać, że Jezus dziś powołuje nas do tego, byśmy byli gotowi zostawić wszystko, co dla nas cenne i pójść za Nim, by pozyskać Królestwo Boże. Jakież to trudne! Czy w ogóle jest do wykonania? A może chodzi tutaj raczej o przywiązanie do tego, co pozyskaliśmy przed naszym nawróceniem? To prawda, że zbyt przywiązujemy się do naszych osiągnięć i do naszych bogactw, do naszych zajęć i naszej wygody, komfortu i perspektyw. Ale o wiele łatwiej jest samemu zostawić swoje dobra, niż doznać tym większej goryczy, gdy zostanie zabrane. A zatem nie możemy się przywiązywać do tego co doczesne. Nie możemy też z nich rezygnować dla samej czynności rezygnowania, ale ze względu na Jezusa, który nam to wszystko dał i który to wszystko może pomnożyć.

Co stanowi moją wygodę, z której nie chcę rezygnować? Co musi być w Jezusie tak pociągające, bym był gotowy natychmiast zostawić wszystko i pójść za Nim?

Boze, pomóż mi pragnąć tylko Ciebie!

Chwała Panu!


29 listopada 2024 r. (Piątek XXXIV tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Cała historia ludzkości naznaczona jest występowaniem jakichś kryzysów, przewrotów, kataklizmów, katastrof. Zawsze, gdy widzimy takie wydarzenia, możemy sobie pomyśleć, że już niedługo nastąpi koniec świata. Przecież Jezus mówił „to pokolenie nie przeminie…”. Ale czy Jezus mówiąc „pokolenie” miał na myśli tylko owe dwadzieścia lat historii ludzkości? Aktywność jednego pokolenia to bowiem około 20 lat. Ale ludzkość i cała jej historia jest również w pewnym sensie pokoleniem. Przed ludźmi już istniała ziemia i wiele stworzeń na niej. Ze słów Jezusa zatem wynika, że ludzkość w końcu doczeka końca świata i będzie jego świadkiem. A ciągłość istnienia ludzkości zapewniają słowa Jezusa, bo tylko one są nieprzemijające. Jeśli ludzkość będzie żyła słowami Jezusa tu na ziemi, to szybko dostąpi udziału wraz ze wszystkimi Świętymi oglądania Jezusa przez całą wieczność w niebie.

Czy w swojej codzienności szukam spokoju serca w słowach Jezusa? Czy jestem nastawiony bardziej na szukanie sensacji, czy raczej staram się wiernie wypełniać swoje codzienne obowiązki?

Boże, pomóż mi być cierpliwym i wiernym!

Chwała Panu!


28 listopada 2024 r. (Czwartek XXXIV tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

W obliczu trwogi, strachu, niebezpieczeństwa człowiek może rozpaczać. Może bać się śmierci, uciekać a nawet twierdzić, że uda mu się oszukać przeznaczenie. Jeśli jednak niebezpieczeństwo jest zbyt wielkie, człowiek może stracić pewność siebie. Wówczas najlepsze, co może zrobić człowiek, to przypomnieć sobie o Chrystusie i Jego słowach niosących nadzieję. Wiara w Jezusa jest zdolna powstrzymać trwogę przed zbliżającym się spustoszeniem. Miłosierdzie Jezusa jest większe, niż jakakolwiek groźba, którą uważamy za karę za grzechy. Wielu ludzi boi się końca świata. A wiara w Jezusa zdaje się mówić „odwagi, nie bójcie się, podnieście głowy, wszystko będzie dobrze”.

Jaki jest mój stosunek do końca świata? Dlaczego z większym zainteresowaniem słucham przepowiednie o końcu świata jakichś pseudo-proroków, niż słów otuchy wypowiadanych przez Jezusa?

Boże, dziękuję Ci za to, że nie spuszczasz ze mnie swego troskliwego wzroku.

Chwała Panu!


27 listopada 2024 r. (Środa XXXIV tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Z jednej strony „przyprawią was o śmierć”, a za chwilę „włos z głowy wam nie spadnie”. Ktoś, kto nie próbuje z wiarą wysłuchać Jezusa nigdy Go nie zrozumie. Otóż spojrzenie z wiarą na słowa Jezusa w kontekście prześladowań sprawia, że bardziej pragniemy życia wiecznego w niebie z Bogiem, Maryją i Świętymi, niż jakichkolwiek dóbr tego świata, włącznie z własnym doczesnym życiem. Śmierci nikt z nas nie uniknie. Wszyscy umrzemy. Ale tym większą wartość ma życie oddane w ofierze motywowanej miłością Boga – to życie ulega przemianie i staje się życiem wiecznym. Więcej nawet: ci, co życia wiecznego dostępują dzięki łasce męczeństwa cieszą się w wieczności chwałą, której żaden ziemski zaszczyt nie może się równać. Ale żeby słuchać Jezusa, godnie znieść próbę i żyć na wieki w niebie potrzebna jest wiara.

Które słowa Jezusa są dla mnie nie do przyjęcia i dlaczego? Czy proszę Boga o oświecenie, gdy czytam w Piśmie Świętym słowa zbyt trudne?

Boże, pomóż mi zrozumieć i przyjąć Twoją naukę.

Chwała Panu!


26 listopada 2024 r. (Wtorek XXXIV tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam, że wszystko, co jest w jakiś sposób cenne dla ludzi może ulec zniszczeniu. Każda budowla, każda rzecz może któregoś dnia zniknąć. W oczach Żydów Świątynia była czymś bardzo wspaniałym. W końcu była mieszkaniem Boga. Ale Żydzi w pewnym momencie zapomnieli o Bogu. Przywiązali się do swoich własnych dokonań, swoich upodobań, swoich tradycji. Można powiedzieć, że w pewnym sensie ograniczyli Bogu dostęp do swojego świata. Dlatego tak ważne jest, abyśmy każdego dnia wszystko, co przynosi nam radość powierzali Bogu. Wówczas żadna troska i zmartwienie nie uczyni nam krzywdy bo Bóg jest gwarantem trwałości tego, co Mu zawierzamy, zwłaszcza nas samych.

Czy każdego dnia proszę Boga o opiekę nade mną? Czy powierzam Bogu swoje sprawy, zarówno smutki jak i radości, by On wyprowadzał z nich dobro?

Boże, opiekuj się mną!

Chwała Panu!


25 listopada 2024 r. (Poniedziałek XXXIV tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Wrzuciła więcej. Nie tylko jakieś „miedziaki”, ale też swoje zaangażowanie, serce. Wrzuciła więcej. Nie tylko dwa pieniążki, ale też swoją nadzieję i ufność, że to od Boga zależy jej utrzymanie, nie od pieniędzy. A żywemu Bogu można zaufać bardziej, niż martwemu bogactwu. Zaufać, bo gdy człowiek ma niewiele, może czuć się zależny, bez pełnej kontroli nad swoją codziennością. Tej jednak nigdy nie ma. Pieniądze dają jedynie złudzenie panowania nad każdą sytuacją. A Bóg jest Panem życia, naszego życia. Życia, zdrowia. Potrzebujemy Jego opatrzności, nawet, gdy wydaje się nam, że nic nam nie grozi.

Jak często ufam bardziej swoim środkom, wpływom, swojej przebiegłości, inteligencji i zaradności, niż Bogu? Jak często żałuję Bogu swoich małych ofiar, niekoniecznie z pieniędzy?

Boże, daj mi serce ofiarne.

Chwała Panu!


24 listopada 2024 r. (Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata)

W imię Trójcy Świętej. Amen.

Czym jest bitwa o to, by Chrystus nie był wydawany każdego dnia? Każdy nasz grzech jest jakimś cierpieniem Boga. W zdaniu tym nie ma żadnego wprowadzania ludzi z poczucie winy. Cierpienie zawsze jest konsekwencją odrzucenia miłości. A przecież miłość Boga do człowieka jest tym większa, gdyż gotowa jest do największych ofiar: z życia, komfortu, chwały, a nawet z godności, bo i tej oprawcy Jezusa chcieli Go pozbawić. Co zatem jest nasza bitwą za Jezusa? Miłość Boga, miłość bliźniemu, szczególnie temu najmniejszemu. Dalej: gorliwa i pełna wiary modlitwa, korzystanie z sakramentów, przede wszystkim Najświętszej Eucharystii i Spowiedzi Świętej, wypełnianie dobrych uczynków nie po to, by „kupić” sobie niebo, ale po to, by dla chwały Jezusa przekształcać świat na taki, który będzie się bardziej podobał Bogu, który będzie bardziej chrześcijański. Naszą bitwą ze złymi mocami jest też to, że pomagamy naszym myślimy zbliżać się do zbawienia. Także to, że będziemy każdego dnia wyrzekać się najmniejszych grzechów. To wszystko jest bardzo trudne, ale bitwa jest czymś bolesnym, trudnym, ryzykownym a nawet grożącym śmiercią. Ale w czymże jest śmierć ciała, skoro nagrodą jest wieczne szczęście i wieczne królowanie razem z Jezusem w niebie?

Czy w wypełnianiu obowiązku chrześcijanina moją motywacją jest utwierdzanie Królestwa Bożego na ziemi? Kiedy najczęściej to nie Jezus jest moim królem, lecz jakieś doczesne, a może nawet grzeszne wartości?

Najświętszy Panie, Królu narodów, Królu naszych serc, niech przyjdzie Królestwo Twoje i niech się dzieje wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi.


23 listopada 2024 r. (Sobota XXXIII tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Możnaby współczesnym językiem powiedzieć, że Jezus złośliwych saduceuszy „zgasił”. Jak to zrobił? Nie uciekał się do żadnych sztuczek, nie uczynił żadnego znaku, żadnego cudu. Wykorzystał jedynie Pismo Święte i zawarte w nim prawdy. I to nie jakieś wyszukane, rzadko czytane fragmenty, ale jeden z najważniejszych tekstów – ten, który po prostu wstyd nie znać – „tam gdzie jest mowa o krzewie”. Jezus odwołał się więc do faktów zupełnie oczywistych dla każdego żyda. Daje nam w ten sposób przykład tego, jak ważne jest znać swoją wiarę, rozumieć ją. Jednocześnie bardzo istotne jest być przekonanym co do prawdziwości danych Objawienia. Jeśli bowiem sami nie dostrzeżemy pewnej logiki wiary, to możemy się w niej łatwo pogubić. A w naturze człowieka leży szukać odpowiedzi, prawdy i wynikania. Jeśli w kwestiach dotyczących wiary nie pójdziemy za głosem sumienia nakazującym próbę zrozumienia wiary, wówczas nasza własna natura może odrzucić wiarę w Jedynego Boga. Taka sytuacja zawsze jest dla człowieka tragiczna.

Czy podejmuję próbę zrozumienia prawd wiary? Dlaczego tak trudno przyjąć prawdę o tym, że Stwórca natury może przekraczać jej prawa?

Panie, pomóż mi sercem przyjąć wiarę w zmartwychwstanie!

Chwała Panu!


22 listopada 20024 r. (Wsp.obow. św. Cecylii, dziewicy i męczennicy)

Duchu Święty, prowadź!

Różne przedziwne rzeczy wyprawia się współcześnie w domu Bożym. Z mszy świętych robi się nieraz festiwale zachcianek i do złudzenia przypominające dyskoteki eventy. Na Zachodzie z Domów Bożych zrobiono bary i restauracje kompletnie nie licząc się choćby z historyczną wartością obiektów sakralnych. Wielu ludzi usprawiedliwia to tym, że czasy się zmieniły i już nikt nie chce być „sztywny”. Mało kto liczy się z powagą miejsca świętego bo przecież „Pan Jezus się nie obrazi”. Tymczasem dzisiejsza Ewangelia pokazuje jakie w sercu Syna Bożego zrodziły się gwałtowne emocje, gdy zobaczył, że Dom Boży jest wykorzystywany nie do tych celów, do których został poświęcony.

Jak często brakuje mi gorliwości w zachowaniu powagi w Domu Bożym? Czy pamiętam kto w domu Bożym jest najważniejszy? Czy wobec przechowywanego w kościele Najświętszego Sakramentu zachowuję należytą cześć?

Boże, wypełnij mnie gorliwością o Dom Twój.

Chwała Panu!


21 listopada 2024 r. (Wsp.obow. Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny)

Duchu Święty, prowadź!

Wszystko, co odrzuca Bożą miłość, opatrzność i zbawienie, w końcu ginie. I nie jest to kara wynikająca z Bożego kaprysu, z jakiegoś niedojrzałego „focha”. Jest to natomiast naturalna konsekwencja odcięcia się od Tego, co daje życie, trwanie i pamięć. Nie wszystko, co jest bez Boga ginie natychmiast. Dlatego może się wydawać, że wiele dzieł wokół nas nie potrzebuje Boga do trwałości. Ale, bądźmy szczerzy, próby czasu nie wytrzyma. Potrzebujemy Jedynego Boga. Potrzebujemy Go my, potrzebują Go ateiści i innowiercy, choć tym dwóm ostatnim wydaje się, że nie. To Bóg daje nam miłość, życie, nadzieję i szczęście. Jeśli przyjmiemy ten dar od Niego, wówczas nauczymy się nimi cieszyć.

Jak często odrzucam Boża wolę na rzecz własnych pomysłów? Czy, gdy przyjdzie mi coś głupiego do głowy, próbuję nie pamiętać o Bożej woli?

Panie, nie pozwól mi odrzucić Ciebie!

Chwała Panu!


20 listopada 2024 r. (Wsp.obow. św. Rafała Kalinowskiego, prezbitera)

Duchu Święty, prowadź!

Każdy z nas otrzymał od Boga jakieś łaski: zdolności, talenty, możliwości i perspektywy. Nie wszyscy je w sobie dostrzegają, ale te wszystkie dary od Boga są dla nas zadaniem: najpierw trzeba je odkryć. A gdy się już je odkryje, to trzeba je wykorzystać i ciągle pomnażać. Dzisiejsza przypowieść wyraźnie pokazuje, że Bóg oczekuje tego, byśmy podejmowali próby pomnożenia tego, co od Niego otrzymujemy. I to nie dotyczy tylko talentów, czy zdolności. Dotyczy to również naszego wysiłku współpracy z Bożą łaską w kształtowaniu naszej moralności i ciągłym poznawaniu Boga i Jego dzieł dla naszego zbawienia. Zatem naszym zadaniem jest pomnażać dane przez Boga możliwości, utwierdzać się w czynieniu tylko tego, co się Mu podoba, oraz nieustannie Go szukać.

Czy spełnianiu moich obowiązków towarzyszy świadomość tego, że Bóg chce być przy mnie, by mi pomagać? Czy znajduję czas w ciągu dnia na lekturę Pisma Świętego oraz regularny rachunek sumienia?

Boże, udzielają mi nieustannie swojej łaski!

Chwała Panu!


19 listopada 2024 r. (Wtorek XXXIII tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Ktoś mógłby powiedzieć, że Zacheusz deklarował tak wielkie zadośćuczynienie pod wpływem emocji. A emocje bywają ulotne. Możnaby zatem przypuszczać, że jak tylko ochłonie, to ze swoich deklaracji się wycofa. Ale Jezus zna jego serce. Dostrzega w nim autentyczną radość i wolę poprawy człowieka, któremu udzielono przebaczenia i którego przyjęto jako ukochane dziecko. Zacheusz doskonale znał grozę swojego poprzedniego postępowania. Toteż jego nawrócenie jest tak mocne i autentyczne.

Jakie grzechy odbierają mi radość życia? Czy jestem gotowy przyjąć Boże przebaczenie i cieszyć się swoim nawróceniem?

Boże, wzmocnij moją wolę, aby trwała w dobrym postępowaniu.

Chwała Panu!


18 listopada 2024 r. (Wsp.obow. bł. Karoliny Kózkówny, dziewicy i męczennicy)

Duchu Święty, prowadź!

Ileż treści zawiera dzisiejsza Ewangelia! Dobroć i miłosierdzie Jezusa, gdy widzimy samą tylko scenę. Konieczność wytrwałego i stanowczego wołania do Boga na modlitwie z wiarą, że tylko On zaradzi naszym potrzebom. Jest jeszcze jedno. Każdy z nas chce być wolny od grzechu. W głębi duszy pragniemy upodobnić się do naszego Stwórcy. Pragnienie to jest wołaniem zmęczonej duszy, która pragnie być blisko Boga. I choć można usłyszeć głosy wokół, nawet od bliskich, by Jezusa tym nie zadręczać, to tym bardziej człowiek z wiarą woła Go o pomoc. Bywa, że niektóre nasze grzechy usprawiedliwiamy, czasami nawet oszukujemy samych siebie, że nie są one wcale aż takim złem. Wówczas trzeba nam z głośnym wołaniem prosić: „Panie, abym przejrzał”. Przykład dzisiejszej Ewangelii pokazuje, że Jezus nie zwleka z nieustannym zbliżaniem nas ku sobie. Jednak zawsze oczekuje z naszej strony współpracy – by nasza modlitwa zawsze była wyrazem naszej nie tylko bezradności, ale i świadectwem naszej wolności.

Z jakim przekonaniem wypowiadam Bogu swoje prośby na modlitwie? Jak często modlitwa jest tym, co „już tylko zostało”, a jak często jest pierwszą i najważniejszą drogą w przezwyciężeniu trudności?

Panie, spraw, abym dokładnie zobaczył przyczyny mojego oddalenia od Ciebie.

Chwała Panu!


17 listopada 2024 r. (XXXIII Niedziela zwykła)

Duchu Święty, prowadź!

Warto zauważyć, że w momencie końca świata nie będzie miało miejsce zniszczenie ludzkości. Bóg nie chce naszego zniszczenia, ale pragnie nas wszystkich doprowadzić do siebie. Bóg nie jest okrutny. Bóg nie jest zły. Problem jest w nas. To my nie rozumiemy przekazów Objawienia. Próbujemy sobie wszystko uprościć i w dodatku na tej podstawie Boga oskarżyć o całe zło, jakie nas spotyka. Wkrótce adwent – czas, który ma nas przygotować do odpowiedniego przeżycia świąt Bożego Narodzenia. Ale i do adwentu musimy się dobrze przygotować. Każdy nasz dzień jest przygotowywaniem się do czegoś. Nie ma ani chwili do stracenia.

Jak często dopatruję się w Bogu powodu moich nieszczęść i porażek? Jak często na Boga zrzucam odpowiedzialność za ogólnoświatowe zło i cierpienie?

Boże, naucz mnie słuchać Ciebie!

Chwała Panu!


16 listopada 2024 r. (Sobota XXXII tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Bóg nie kieruje się emocjami, gdy słucha naszych próśb, ale mądrą pedagogią. Doskonale wie czego nam potrzeba i co będzie dla nas najlepsze. Dlatego nasze prośby spełnia w najlepszym dla nas momencie. Może się jednak zdarzyć, że pomimo tego, że wysłuchuje zawsze naszych próśb, to jednak nie spełnia niektórych lub spełnia je z dużym opóźnieniem, gdyż wie, że w tym momencie spełnienie tej prośby mogłoby być dla nas zgubne. Dlatego zawsze, przystępując do modlitwy, trzeba z ufnością zgadzać się na to, by działa się Jego wola.

Czy kierując modlitwy do Boga zawsze troszczę się o zbawienie moje i bliźnich? Co w moich modlitwach jest potrzebą, a co zachcianką?

Ojcze, bądź wola Twoja!

Chwała Panu!


15 listopada 2024 r. (Piątek XXXII tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Blisko nas, wśród naszych znajomych, ale i na całym świecie zdarzają się sytuacje, w których w jednej chwili ktoś stracił wszystko: dom, samochód, rodzinę, szacunek, życie. Wówczas niektórzy pochylają się nad życiem takiego człowieka pytając: „jakim był człowiekiem? Co po sobie zostawił? Jaki był sens życia tego człowieka?”. Jaki jest sens, czyli cel życia każdego z nas? Dobrze, że się staramy, że się rozwijamy, że gromadzimy jakieś dobra. Ale trzeba sobie zadać pytanie: „co będzie z tym wszystkim po naszej śmierci?” Jeśli po śmierci nie ma nic, to i całe nasze życie nie ma sensu. Moglibyśmy powiedzieć, że staramy się dla naszych dzieci, żeby one miały łatwiej po naszej śmierci. Ale jeśli po śmierci nie ma nic, to i ich życie nie ma sensu. Tymczasem sens życia każdego z nas to życie wieczne z Bogiem. A wszystko, co w życiu osiągamy, co zdobywamy i co pragniemy przekazać potomnym to efekt współpracy z Jego łaską. Trzeba się dobrze przygotować bo w każdej chwili Pan może przyjść i przekonać się czy zaufaliśmy prawdzie, że to On jest sensem wszystkiego.

Jaki związek mają moje codzienne obowiązki z odpowiedzią na Boże zaproszenie? Czy proszę Boga, by mi pomógł wykonywać moje zajęcia zgodnie z Jego wolą?

Panie, pomóż, bym wszystko czynił ze względu na Ciebie.

Chwała Panu!


14 listopada 2024 r. (Czwartek XXXII tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Wszystko, co jest człowiekowi potrzebne odnośnie do końca świata zostało nam objawione. Jakże wiele pojawia się, szczególnie w mediach, predykcji co do daty końca świata. I gdyby ludzie, oprócz kwestionowania prawdy Ewangelii, zechcieli się z nią uczciwie zapoznać, wówczas każdą medialną zapowiedź końca świata mogliby skwitować drobnym uśmiechem. Ale w dzisiejszej Ewangelii Syn Boży wskazuje nam, że ważniejszym od daty końca świata jest to jak do tego dnia się przygotujemy. Przede wszystkim jest to sprawdzian dla naszej wiary.

Czy szukam sensacyjnych prób odpowiedzi na pytania, na które Pismo Święte odpowiada z najwyższą dozą prawdy? Czy staram się oddzielić prawdy zbawcze od tych, które próbują jedynie zaspokoić moją ciekawość?

Jezu, pomóż mi wiernie kroczyć za Tobą.

Chwała Panu!


13 listopada 2024 r. (Wsp.obow. śww. Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna, pierwszych Męczenników Polski)

Duchu Święty, prowadź!

Jesteśmy w błędzie, gdy przekonujemy wszystkich wokół, że coś nam się niezależnie od wszystkiego należy. Wszystko, co posiadamy jest „nasze” i „należy się nam” jedynie z tej racji, że Bóg nam to dał. I oczywiście możemy przekonywać wszystkich, że nic nam nikt nie dał, tylko sami sobie zapracowaliśmy. Prawda jest jednak taka, że nie zapracowalibyśmy, gdyby nie to, że Bóg udzielił nam sił, zdrowia, pomysłu, pracowitości, determinacji itd. Wszystko bowiem to, co pozwoliło nam coś zdobyć jest Bożą łaską, czyli niezasłużonym darem. Jak zatem zasługujemy na wszystko? Nie zasługujemy. Cokolwiek mamy, otrzymujemy dzięki Bożej miłości. Trzeba jedynie pamiętać, by okazywać Bogu wdzięczność, aby Jego chwała wciąż wzrastała w sercach ludzi.

Czy okazuję wdzięczność Bogu za otrzymane łaski? Czy okazuję wdzięczność tym, którzy w jakikolwiek sposób kiedykolwiek pomogli mi w życiu?

Panie, miej w opiece moich dobrodziejów.

Chwała Panu!


12 listopada 2024 r. (Wsp.obow. św. Jozafata, biskupa i męczennika)

Duchu Święty, prowadź!

Dzisiejsza Ewangelia w sposób bardzo subtelny zaleca m.in. nie popadać w skrajności. Jako przykład podaje pracę, którą ktoś zleca słudze. Należy zatem uczynić dokładnie to, co zostało zadane: nie mniej i nie więcej. Zrozumiałe jest dlaczego „nie mniej”. Ale dlaczego „nie więcej”? Otóż z dwóch powodów: po pierwsze nawiązka może wybiegać poza zamysł tego, kto zlecił pracę. Może się okazać niepotrzebnym, a nawet krępującym nieraz problemem. Z drugiej zaś strony jest niebezpieczna dla sługi, bowiem może wprowadzać go w pychę. Oprócz tego może stać się powodem roszczeń względem pana, których ten nie miał nawet szans przewidzieć. Słowo Boże zatem uczy dziś , abyśmy umieli powiedzieć sobie „dość”, „zrobiłem swoje”, a nie „pompować” swoje zasługi, roszczenia, próżną chwałę. Sługa zaś nieużyteczny to nie ten, który jest nic nie potrafiącą ciamajdą, ale ten, który wykonawszy swoje zadanie przestał być w danej kwestii potrzebny. Absolutnie nie umniejsza to w żaden sposób słudze. Przeciwnie – czyni go wielkim skarbem w oczach pana.

Jakie są najczęstsze powody mojej nadgorliwości? Jakimi wymówkami posługuje się, by usprawiedliwić fakt, że jakieś zadanie wykonałem niedokładnie, nie poprawnie, na „odczepnego”?

Boże, naucz mnie wierności w oddawaniu Ci czci na modlitwie i poprzez pracę.

Chwała Panu!


11 listopada 2024 r. (Wsp.obow. św. Marcina z Tours, biskupa)

Duchu Święty, prowadź!

Grzech, zgorszenie, przebaczenie, wiara. Można powiedzieć, że jest to łańcuch, po której krocząc człowiek czasami odnajduje siebie. Gdy człowiek na własną rękę próbuje rozwiązać tajemnicę swojego istnienia i swojego przeznaczenia, najczęściej błądzi i popada w grzech. Wielu ludzi wokół niego może się zastanawiać: „jakże to? taki aktywny i szukający odpowiedzi na wiele pytań a jednak postępuje źle”. Wówczas może się zdarzyć, że człowiek wstydzi się, czasami próbuje wyrzekać się swoich błędów szuka przebaczenia u ludzi, ale w pewnym momencie odkrywa, że prawdziwe i pełne przebaczenie otrzymuje tylko od Boga. Tylko Bóg potrafi przebaczyć i więcej nie wracać do tego, co człowieka zraniło. Trzeba zatem postawy wielkiej wiary i ufności, by to przebaczenie przyjąć i iść dalej z czystym sercem dając świadectwo o tym, co Bóg może uczynić dla człowieka.

Czy traktuje żal za grzechy i szczerą spowiedź jako momenty przełomowe mojego życia? Czy może częściej spowiedź jest jedynie przykrym obowiązkiem, który wypełniam ze względu na wszystko, ale nie ze względu na miłość Bożą?

Panie, daj mi doświadczyć jak wielka jest Twoja miłość i jakże warto na nią odpowiedzieć!

Chwała Panu!


10 listopada 2024 r. (XXXII Niedziela zwykła)

Duchu Święty, prowadź!

Człowiek ubogi to ktoś, kto pokłada ufność w Bogu. Oczywiście, ufność chrześcijanina to nade wszystko postawa względem obietnic Jezusa dotyczących zbawienia wiecznego. On jest prawdomówny, a zatem warto Mu uwierzyć – zaufać, że nie chce nas oszukać, ale nas kocha więc objawia nam szczęście, jakie autentycznie ma dla nas. Ale ufność człowieka względem Boga dotyczyć ma również naszego doczesnego przetrwania – mam co jeść, mam w co się ubrać, mam gdzie mieszkać, utrzymuję swoją rodzinę, uczciwie pracuję, jestem wolnym człowiekiem, cieszę się tym, co mam. Nade wszystko nawiązuję relacje z Bogiem, którego łaski zawsze potrzebuję. I tu należy odróżnić człowieka ubogiego i biednego. Ubogi zawsze znajdzie cokolwiek, by dać drugiemu człowiekowi – kromka chleba, kubek wody, chwila rozmowy, swój czas. Człowiek biedny dzieli się jedynie swoim złym nastrojem, swoim zgorzknieniem, rozpaczą i brakiem nadziei. Nade wszystko należy się dzielić Bogiem – dawać ludziom nadzieję, mądrość, życie, wiarę.

Kiedy ostatni raz dałem komuś jałmużnę? Czy potrafię przez chwilę nie korzystać z niepotrzebnych zbytków, by lepiej usłyszeć Boga i bliźniego?

Boże, napełnij me serce miłością i ufnością!

Chwała Panu!


9 listopada 2024 r. (Święto Rocznicy Poświęcenia Bazyliki Laterańskiej)

Duchu Święty, prowadź!

Mamy z Jezusem dużo wspólnego. On rzeczywiście stał się naszym bratem i zna nas na wskroś. Zna nasze radości, smutki, troski i nadzieje. A to, że nazywa swoje ciało Świątynią Bożą jest konkretnym podkreśleniem tego, że i nasze ciała, ciało każdego człowieka jest Bożą Świątynią. I to nie jest tak, że Kościół sobie wymyślił, że Jezus „mówił o Świątyni swojego ciała”, gdy zaproponował zniszczyć Świątynię Bożą. To w Ewangelii są zapisane te słowa. W tych słowach zawarł proroctwo, że ta Świątynia Boża, na którą wskazywał, zostanie odbudowana po trzech dniach. Jest to dla nas kolejny dowód na to, że nasze ciała zmartwychwstaną, podobnie jak zmartwychwstało ciało Chrystusa. I choć obchodzimy dziś święto poświęcenia Bazyliki Laterańskiej, to jednak dzisiejsza Ewangelia w przedziwny sposób koresponduje z czasem, w którym modlimy się za zmarłych. Zmarli bowiem zmartwychwstaną, choć nie mieści się to w głowie i stanowi wyzwanie dla wszystkich bezgranicznie ufających naukom ścisłym badającym skrawek rzeczywistości, jakim jest materia i jej prawidła. Wszyscy w momencie naszego chrztu i bierzmowania zostaliśmy przeznaczeni do zmartwychwstania. To właśnie wtedy pozwoliliśmy Duchowi Świętemu mieszkać w nas.

Czy każdego dnia daję świadectwo tego, że jestem mieszkaniem Ducha Świętego? W jaki sposób mój umysł reaguje na prawdę o tym, że ciało podległe rozkładowi i bezpowrotnemu unicestwieniu kiedyś zmartwychwstanie do życia wiecznego?

Boże, postanawiam sobie chwalić Cię na wieki!

Chwała Panu!


8 listopada 2024 r. (Piątek XXXI tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Swoim postępowaniem rządca przypieczętował fakt, że już panu się nie przyda, a nawet naraził go na straty. Zdobył jednak uznanie w oczach ludzi. Jak to się ma do zasady, że uznanie powinniśmy zdobywać w oczach Boga, a nie w oczach ludzi? Trwamy w czasie modlitwy za zmarłych. Dusze czyśćcowe nie mogą same sobie pomóc. Mogą się wszak modlić, ale ich modlitwy nie są skuteczne dla nich samych. Ich oczy wypatrujące pomocy skierowane są ku ludziom. Dusze czyśćcowe swoimi modlitwami mogą coś wyprosić dla nas. Postępują więc roztropnie, gdy zdobywają dla nas jakieś dobra. Warto bowiem im się odwdzięczyć wszystkim tym, co możemy wyprosić, aby skrócić im to oczekiwanie na ujrzenie Boga twarzą w twarz. Oby i o nas, po naszej śmierci, pamiętali ci, co pozostają na ziemi. Bóg jest rzeczywistością wszelkiej rzeczywistości i on nie pozwoli, by jakiekolwiek dobro, które świadczymy z miłości do bliźniego pozostało bez nagrody.

Czy słowa Ewangelii stanowią dla mnie wskazówkę w budowaniu właściwej postawy moralnej? Jak często pamiętam o bliskich zmarłych?

Panie, błogosław tym, którzy się za mnie modlą!

Chwała Panu!


7 listopada 2024 r. (Czwartek XXXI tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Dla Jezusa każdy jest najważniejszy. Każdy jest wyjątkowy. Każdy jest bezcenny. Ty jesteś bezcenny i ja jestem bezcenny. Jezus nie szuka spokoju w tym, że ewentualnie większość ludzi będzie przy Nim bezpieczna. On chce uratować przed przepaścią wszystkich ludzi! Każdego człowieka! I to w stopniu takim, że nawet gdyby było to konieczne dla ratowania jednego człowieka, to byłby gotów jeszcze raz podjąć mękę i śmierć na krzyżu. Ale Jezus już umarł za wszystkich i oręduje za przestępcami. Jezus umarł za Ciebie!

Czy wierzę w sens Chrystusowej śmierci co do mnie? Czy wierzę w to, że Jezus w dalszym ciągu kocha mnie i dziś, aż do teraz w stopniu nieskończonym?

Panie, naucz mnie odpowiadać sercem na Twoją miłość.

Chwała Panu!


6 listopada 2024 r. (Środa XXXI tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Jak to? Jezus zachęca do nienawiści? Przecież w Ewangelii pisze wprost o nienawiści! Problem polega na tym, że nienawiść nabrała negatywnych konotacji. Wszystkim nienawiść kojarzy się jako życzenie komuś zła lub nawet śmierci. Tymczasem należy pamiętać, że nienawiść jest przeciwieństwem miłości. Jezus mówi więc o porzuceniu miłości nieuporządkowanej – skierowanej w stopniu niemal absolutnym ku ludziom, rzeczom i ku samemu sobie. Takiej miłości trzeba się wyrzec, nie karmić jej, zwalczyć w sobie! Tylko coraz doskonalsza miłość ku Bogu przybliża nam zjednoczenie z Nim na wieki. Nie oznacza to, że mamy pałać gniewem, złorzeczącą nienawiścią ku bliskim. Chodzi tu o to, by miłość do Jezusa była źródłem i motywem wszelkiego dobra i miłości, którą chcemy darzyć bliskim. To Bóg ma być na pierwszym miejscu, wówczas wszystko będzie na swoim właściwym miejscu.

Czy pamiętam o miłości Bożej ilekroć twierdzę, że kogoś kocham najbardziej? Czy darzę miłością rzeczy bardziej, niż ludzi?

Boże, udoskonalaj moją miłość, byś zawsze był najważniejszy.

Chwała Panu!


5 listopada 2024 r. (Wtorek XXXI tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Zazwyczaj, gdy ktoś nas na coś zaprasza, spodziewamy się jakiejś miłej niespodzianki: smacznej potrawy, miłego towarzystwa, interesujących doznań, czy przeżyć. Niemniej zdarza się, że nie chce się nam czasami skorzystać z zaproszenia. Powody mogą być różne: jesteśmy zmęczeni, mamy ważniejsze lub bardziej interesujące zajęcia, albo po prostu chcemy inaczej spędzić czas. Rzadko wówczas myślimy o tym, że smutno będzie temu, kto nas zaprasza, gdy nie skorzystamy z jego zaproszenia. Przecież on o nas myślał, gdy przygotowywał spotkanie, być może specjalnie posprzątał cały dom, być może zatroszczył się o jakieś przekąski, czy atrakcje. Bóg każdego dnia zaprasza nas do tego, byśmy skorzystali z Jego zaproszenia. Ale najczęściej nie chcemy: nie chce się nam iść do spowiedzi, nie chce się nam pracować nad sobą, nie chce się nam iść na Mszę Świętą. Być może wówczas Bogu jest smutno, ale nie będzie nas zmuszał. Jednak na pewno wówczas ktoś inny zaprosi nas do siebie nie po to, by obdarzyć nas miłością, lecz po to, by nam zaszkodzić.

Wypełnianie którego spośród obowiązków chrześcijanina przychodzi mi najtrudniej? Co przeszkadza mi w skorzystaniu z Bożego zaproszenia do szczęścia?

Panie, ukaż mi sens mojego życia.

Chwała Panu!


4 listopada 2024 r. (Wsp.obow. św. Karola Boromeusza, biskupa)

Duchu Święty, prowadź!

O, jakże ciężko być w tych czasach kimś bezinteresownym. Nawet, gdy doskonale wiemy, że osoba, której coś dajemy nie ma jak nam się odwdzięczyć, wówczas gdzieś daleko z tyłu głowy jest jakieś szczątkowe oczekiwanie, że w zamian za to otrzymam coś dobrego. Tak trudno nam przychodzi kochać bliźniego wyłącznie ze względu na niego samego i na jego dobro. Albo jeszcze bardziej: wyobraźmy sobie sytuację, w której wyświadczamy dobro komuś, kogo zupełnie nie znamy, może komuś bezdomnemu albo ułomnemu. Idźmy jeszcze dalej: niech będzie to sytuacja, w której wyświadczamy bezinteresowne dobro komuś, za kim nie przepadamy; komuś, kogo nazwalibyśmy naszym nieprzyjacielem. Wówczas nawet kalkulujemy: nie ma najmniejszych szans, że ta osoba odwdzięczy się nam jakimś dobrem, są natomiast szanse, że taki ktoś może wbić przysłowiowy nóż w plecy. Ale jeśli twierdzimy, że motywuje nas miłość bliźniego, to nawet takich kalkulacji nie należy czynić. Miłość należy wyświadczać wyłącznie ze względu na dobro bliźniego i na Boga.

Jakie uczucia rodzą się we mnie, gdy staję wobec perspektywy wyświadczenia jakiegoś bezinteresownego dobra nieprzyjacielowi? Czy stać mnie przynajmniej na pełną miłości modlitwę za tych, którzy są dla mnie wyłącznie źli?

Panie, Ty sam kochaj moich bliźnich – przyjaciół i nieprzyjaciół – moim sercem.

Chwała Panu!


3 listopada 2024 r. (XXXI Niedziela zwykła)

Duchu Święty, prowadź!

Najczęściej wszelkie całopalenia i ofiary człowiek składa w nadziei, że poprzez te działania jakoś przekona Boga do spełnienia jakichś tam potrzeb. Podobnie ludziom współczesnym wydaje się, że jeśli będą dobrymi ludźmi, to w jakiś sposób zasłużą sobie na niebo. Pojawia się zatem nieraz taka interesowność. Co gorsza pojawia się przekonanie, że właśnie tego Bóg od nas oczekuje. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Wedle dzisiejszej Ewangelii Bóg oczekuje, że będziemy Go miłować, a także, że będziemy miłować bliźniego. Tylko tyle i aż tyle. Bowiem jeśli naprawdę będziemy miłować Boga i bliźniego, to wcale nie będziemy się zastanawiać nad sobą i nad swoim losem. Gdy będziemy: modlić się, składać ofiary Bogu, korzystać z sakramentów, dbać o drugiego człowieka, pomagać mu i wspierać go, wówczas nie będzie czasu na myślenie”a co ja z tego będę miał?”. Człowiek, który kocha Boga i bliźniego nie patrzy w pierwszej kolejności na swoją korzyści,ale na korzyść tego, komu służy. Dlatego „miłować” znaczy więcej, niż całopalenia i ofiary, gdyż to miłość jest motywem wszelkich dobrych działań. Jeśli tak nie jest, to należy stanąć w prawdzie i zapytać siebie czy przypadkiem motywem moich działań nie jest miłość własna, pycha, wyrachowanie, chciwość. Zatem jeśli chcę być w niebie bo tam jest Bóg, to ze względu na miłość do Niego będę wypełniał to, co się Jemu podoba. Człowiek, który prawdziwie kocha, nie musi się martwić o swoje zbawienie.

Czy każdego dnia staram się uświadomić sobie prawdziwe znaczenie słowa „kocham”? Jak często i kiedy moja miłość do Boga i bliźniego jest „wybrakowana”?

Boże, naucz mnie spełniać Twoje przykazania ze względu na miłość Cieniey i bliźniego.

Chwała Panu!


2 listopada 2024 r. (Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych)

Duchu Święty, prowadź!

Śmierć jest trudnym doświadczeniem zarówno dla osoby umierającej, jak i dla tych, którzy jej towarzyszą. Ale i w jednym i w drugim przypadku to wiara powinna być naszą pomocą. Człowiek umierający musi pamiętać, że moment śmierci oznacza rychłe spotkanie z miłosiernym Ojcem. Utarło się w naszej kulturze mówić, że Bóg jest sędzią, ale On od czasów starotestamentalnych chcę być Ojcem ludzi a Ojciec jest co prawda sprawiedliwy, ale jest nade wszystko kochający i dobry. Ojciec zrobi wszystko, by Jego dzieci były bezpieczne w Jego ramionach. Z kolei osoby, które towarzyszą osobie zmarłej muszą pamiętać, że rozłąka ze zmarłym jest tylko chwilowa. Łzy w naszych oczach pojawiają się dlatego, że ta chwilowość może potrwać wiele lat, ale jeśli kochamy osobę zmarłą, to trzeba nam żyć Bożą nadzieją, że wszyscy spotkamy się pośród radości i szczęścia. Dlatego modlitwa i pamięć o zmarłych jest tak ważna. Modlitwa uczy nas przyjmowania woli Bożej, a z kolei życie według woli Bożej przybliża nam zbawienie. A jeśli wszyscy będziemy gorąco pragnąć zbawienia, wówczas oczekiwanie na ponowne spotkanie z naszymi bliskimi będzie jedynie formalnością.

Czy w swoich modlitwach pamiętam o zmarłych? Czy proszę Boga, by pomógł mi po chrześcijańsku rozumieć śmierć?

Panie, daj zmarłym spocząć w Tobie a nam wzmocnij nadzieję, że Ty jesteś zmartwychwstaniem i życiem.

Chwała Panu!


1 listopada 2024 r. (Uroczystość Wszystkich Świętych)

W imię Trójcy Świętej. Amen.

Mówimy czasami, że chcemy być zbawionymi, być może często też, że chcielibyśmy pójść do nieba. Ale Świętym? Nie, nie nadaję się, to nie dla mnie, nie jestem zakonnikiem, nie jestem fanatykiem… I tak dalej… A przecież Świętym nie zostaje się w momencie ogłoszenia tego faktu przez papieża. Przecież Święty to nie tylko ksiądz, czy zakonnica. Żeby zostać Świętym nie trzeba, a nawet nie da się być moralnie doskonałym. Świętość to odpowiedź na Boże zaproszenie, na Bożą miłość – tak, Boże, chcę być z Tobą w wieczności; tak, Boże, kocham Cię. Nie ze względu na moje zachcianki, wyobrażenia o niebie, oczekiwania, przekonanie, że skompensuję sobie to, czego nie miałem na ziemi. Świętość to jedność z Bogiem. I choć rzeczywiście w niebie nie doznajemy doczesnych braków, to jednak szczęście osiągamy poprzez zanurzenie się w nieskończonej miłości, której nic nie może zachwiać. Miłość, taka nieskończona i czysta, wolna od złudzeń i niespełnionych pragnień, czy oczekiwań.

W jaki sposób odpowiadam na Boże zaproszenie i Bożą miłość? Czy każdego dnia proszę Boga, by prowadził mnie do siebie ścieżką swojej woli?

Boże, daj mi wysławiać Cię na wieki!

Bądź uwielbiony, Panie w Świętych Twoich! Bądź uwielbiony Ty, który nas odkupiłeś i dajesz nam zbawienie!


31 października 2024 r. (Czwartek XXX tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Możnaby powiedzieć, że swoim nauczaniem, czynieniem cudów i swoją upartością Jezus rzuca się w paszczę lwa. Większość ludzi zaprzestałaby swojej działalności, choćby była dobra, byleby uniknąć niebezpieczeństwa i śmierci. Tymczasem Jezus, na przekór Herodowi, nadal robi swoje, co więcej, zmierza do Jerozolimy. Jezus wie że w ten sposób czyni wolę Ojca i przyciąga do Niego ludzi. Wie, że tylko w ten sposób wypełni misję, do której został posłany. Jakże brakuje nam dziś tej zawziętości w naszych codziennych zadaniach, a nade wszystko w dawaniu świadectwa Bogu i Kościołowi. Trzeba nam zatem zawsze prosić Jezusa, by uczył nas przyjmowania tej postawy, która przynosi największą korzyść na czele ze zbawieniem.

Kiedy ostatnio bałem się dać świadectwo o Jezusie ze względu na swój święty spokój? Co robię, by każdego dnia coraz bardziej podobać się Bogu?

Boże, pomóż mi być gorliwym dla Królestwa.

Chwała Panu!


30 października 2024 r. (Środa XXX tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Łatwiej jest z kimś przyjemnie spędzać czas, bawić się, wspólnie oglądać filmy, jeść pizzę, pokazać się z kimś sławnym, a nawet chlubić się wspólnymi korzeniami, podobnym adresem zamieszkania itp. Ale już praca dla kogoś, czy według jego instrukcji, ponoszenie z nim ofiar, trudów, wspólny wysiłek, jakieś zobowiązania, przyjaźń z tym kimś to już konkretne wyzwanie. Stąd tak trudne jest stawać się podobnym do kogoś. O wiele trudniejsze, niż oczekiwanie zaszczytów tylko na podstawie jakiegoś krótkotrwałego obcowania z kimś i emocji z tym związanych. Dlatego korzystniejsze dla chwały człowieka jest się trudzić, niż zdobywać wszystko za darmo. Wielu chce mieć bogactwo, choć nie pracuje. Wielu chce mieć wiedzę, choć się nie uczy. Wielu oczekuje szacunku, choć nie okazuje miłości ludziom. Warto pamiętać, że to, co cenne i wartościowe nie może przychodzić bez wysiłku, współpracy i poświęcenia.

Czy szukam w swoim życiu darmowego splendoru i korzyści? Czy potrafię uszanować człowieka, gdy z hojności jego serca coś otrzymuję od niego?

Boże, pragnę dziś służyć Tobie!

Chwała Panu!


29 października 2024 r. (Wtorek XXX tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

W życiu każdego człowieka można wyróżnić taki moment, w którym usłyszał coś o Królestwie Bożym, coś, co go pociągnęło, coś co dało nadzieję. To pierwsze wrażenie najczęściej jest ziarnem, które stopniowo wydaje kolejne pędy, aż w końcu się rozrasta i potężnieje. Jeśli ktokolwiek uczyni jakieś choćby niewielkie dobro ze względu na Królestwo Boże, ze względu na Boga, który jest w Królestwie Bożym Królem, to nie pozostanie to bez nagrody. Więcej nawet – może się okazać powodem, dla którego wielu ludzi przyjmie lub powróci do wiary katolickiej.

Czy mam odwagę dać świadectwo o Bogu, Kościele, nawet jeśli coś nie do końca zgadza się z moimi prywatnymi przekonaniami? W jakich sytuacjach, jako człowiek Kościoła, najczęściej zniechęcam ludzi do Boga i Kościoła?

Boże, daj mi razem z Tobą budować Twoje Królestwo.

Chwała Panu!


28 października 2024 r. (Święto śww. Szymona i Judy Tadeusza, Apostołów)

Duchu Święty, prowadź!

Z jakąż troska święty Łukasz podaje imiona Dwunastu! Z tego powodu można sądzić, że dla Jezusa byli to ludzie niezwykle istotni, ważni i zaufani. A dla pierwotnego Kościoła to ludzie cieszący się ogromnym autorytetem. To ludzie, którzy wszędzie byli z Jezusem, którzy mogli Go dotknąć, oglądali Jego cuda. Jezus tylko im wyjaśniał precyzyjne znaczenie przypowieści. To ludzie widzący w Nim Mesjasza, znający Go, przepełnieni Jego nauczaniem. Niemal każdy oddał życie za Jezusa w momencie najcięższej próby.

W jakim stopniu czerpię z przykładu i nauczania Apostołów? Czy i mi Jezus mógłby dzis zaufać, powierzyć swoje tajemnice, czy byłbym teraz godny, by objawił mi swoje bóstwo?

Boże, pomóż mi życiem głosić Ciebie.

Chwała Panu!


27 października 2024 r. (XXX Niedziela zwykła)

Duchu Święty, prowadź!

Szukanie Boga to nie jest pierwszorzędnie trud i działanie indywidualnego człowieka. Żeby Boga znaleźć, trzeba Go wołać. I to nie jest ze strony Boga zabawa w chowanego, ale trening dla naszej wytrwałości, dla naszego zaangażowania i dla naszej miłości, bo Boga nie można znaleźć własnymi siłami. Należy Go prosić, by wciąż się nam objawiał, by czynił z nami cuda, by obdarzał nas łaskami i by w końcu doprowadził nas do siebie na wieki. A kto raz autentycznie, swoim sercem, całym swoim jestestwem odnajdzie Boga, doświadczy Go i Go ukocha, ten już nigdy nie będzie chciał Go opuścić. Wówczas człowiek pozna, że tylko Bóg daje prawdziwe szczęście. Bo tylko On może przepełnić człowieka miłością i dobrocią.

Czy moim wątpliwościom w wierze towarzyszy modlitwa do Boga o to, by pozwolił mi się odnaleźć? W jakich sytuacjach sam sobie zasłaniam oczy, by tylko nie widzieć Boga?

Boże, uzdrów mnie z mojej ślepoty.

Chwała Panu!


26 października 2024 r. (Sobota XXIX tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Pan Jezus zwraca uwagę na potrzebę nawrócenia. Śmierć bowiem w grzechu jest dla duszy hańbiąca. Można wówczas powiedzieć, że duszy grozi niechybna, tragiczna śmierć – odcięcie od Boga na wieki. Bóg jednak nie chce śmierci grzesznika, lecz by się nawrócił i miał życie. Dlatego jest cierpliwy. Daje wiele tzw. „ostatnich szans”, by człowiek wydał choć mały owoc – mowa oczywiście o owocach nawrócenia. Ale jeśli człowiek w uporze nie chce, to Bóg nie będzie go nakłaniał nieskończoność i nie zmusi go do podążania drogą zbawienia. Chrześcijaństwo to religia ludzi wolnych. Człowiek będzie po śmierci tam, gdzie będzie chciał na podstawie wyborów, jakich dokonywał za życia.

Czy swoimi uczynkami, wyborami, decyzjami okazuję Bogu pragnienie bycia z Nim na wieki? Kiedy najczęściej odpowiada mi stan egoistycznej samotności?

Boże, kształtuj moją wolność.

Chwała Panu!


25 października 2024 r. (Piątek XXIX tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

W jakiś przedziwny sposób dzisiejszy fragment Ewangelii, te dwa akapity, są związane z czasem w roku w którym obecnie trwamy. I dziś powiem w wielu sytuacjach następują takie znaki, gdy mówimy sobie „to już”. Możemy rozpoznać czas, gdy z reguły w zwyczajny sposób coś się dzieje. Drugi akapit zaś często jest wskazywany jako jedno z biblijnych uzasadnień kościelnej nauki o Czyśćcu. Zbliżają się bardzo ważne dni w chrześcijaństwie: Uroczystość Wszystkich Świętych oraz Dzień Zaduszny. Gdy spadają liście, robi się chłodno, myślimy: „wkrótce trzeba posprzątać groby, zatroszczyć się o wypominki, kupić znicze i odświeżyć kwiaty”. Warto jednak pamiętać, że temu „to już” musi w pierwszej kolejności towarzyszyć pamięć o modlitwie za zmarłych, troska o własną duszę, bo akurat momentu śmierci nikt z nas nie jest w stanie dokładnie przewidzieć, a trzeba być nań gotowym. Tym bardziej, że można ten moment dostrzec jakby przez listopadową mgłę: bo zdrowie człowieka trawi choroba, czy zmaga się on z jakimś niebezpieczeństwem. Na śmierć i na spotkanie z Panem zawsze trzeba być gotowym.

Czy pamiętam o modlitwie za zmarłych częściej, niż tylko przy okazji listopadowych świąt? Czy nie zostawiam ważnych spraw na ostatnią chwilę?

Boże, pomóż mi skupić się na tym, co najważniejsze!

Chwała Panu!


24 października 2024 (Czwartek XXIX tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Ten ogień z dzisiejszej Ewangelii można rozumieć na co najmniej dwa sposoby. Pierwszy – z uwzględnieniem kontekstu, jaki ujawnia się po odczytaniu drugiej części perykopy. Wedle tego rozumienia ogień oznacza atmosferę konfliktu, jaki wywołuje ustosunkowanie się ludzi do nauki Jezusa. Wielu ją przyjmie, wielu zinterpretuje „po swojemu”, a wielu odrzuci. Trudno w tej sytuacji uniknąć poważnych rozłamów. Jakże znane są takie sytuacje na podstawie choćby obserwowania naszych rozmów. Drugi sposób interpretacji to dostrzeżenie w słowach Jezusa aluzji do zesłania Ducha Świętego, które nie nastąpi dopóki Chrystus nie będzie uwielbiony. Duch Święty nie tylko pociesza i pobudza naszą mądrość, ale też oczyszcza, podobnie jak złoto oczyszcza się ogniem. Potrzeba nam zatem Ducha Świętego, by nas oczyścił, pouczył, pocieszył i uczynił doskonałymi, jak doskonałe jest złoto.

Czy proszę Boga o dar Ducha Świętego? Czy pozwalam się oczyszczać Bogu poprzez ogień moich klęsk, niepowodzeń i upokorzeń?

Boże, daj mi Twojego Ducha!

Chwała Panu!


23 października 2024 r. (Środa XXIX tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Każdy człowiek ma coś szczególnego do zrobienia w ciągu swojego życia. Jedni powołani są do spraw na pozór mniej związanych z tematem Królestwa Niebieskiego, inni do bardziej związanych. Zasadniczo każdy zajmuje się tym, do czego jest powołany. Z racji swoich zajęć jedni lepiej poznają naukę Bożą, a innym objawione jest to w stopniu jedynie wystarczającym. Inną grupę stanowią ci, którzy odrzucają Boże wezwanie. Ale człowiek, który został zaproszony do bardziej wnikliwego poznania Boga, Kościoła, moralności, prawa kościelnego jest tym, od kogo wymaga się więcej. Dlatego Pan Bóg oczekuje od nas miłości. I to miłość, a nie poznanie i wiedza jest tym, co w naszej ziemskiej pielgrzymce liczy się najbardziej. Owszem, poznanie, wiedza, zaangażowanie, być może nawet jakieś predyspozycje są bardzo ważne, ale tylko wtedy, gdy służą miłości i służą mojemu zbliżeniu się do Boga. Trzeba je zatem dobrze wykorzystać. Tym samym nie wymówią się od winy ci, którzy swoje zdolności wykorzystywali przeciwko Bogu i przeciwko sprawie swojego zbawienia.

Czy staram się znaleźć związek między moją codziennością a sprawą mojego zbawienia? Czy nie wykrzywiam swojego sumienia szukając szczęścia gdzie go po prostu nigdy nie będzie?

Boże, daje mi światłe oczy serca.

Chwała Panu!


22 października 2024 r. (Wsp.obow. św. Jana Pawła II, papieża)

Duchu Święty, prowadź!

Każdy wie jak to dobrze być gotowym. Dobrze jest być przygotowanym do lekcji w szkole, na zajęcia na studiach, na ważne spotkanie. Dobrze jest być gotowym do pracy, dobrze jest wcześniej przygotować sobie materiały, wyprasować koszulę, naszykować drugie śniadanie. Bycie gotowym pozwala czuć się bezpiecznie. I to poczucie bezpieczeństwa z racji bycia gotowym jest jakąś dziwną zapowiedzią nieba. Bo na wejście w wieczność również musimy się przygotować. Potrzebujemy być gotowi. I pewnie z tej racji mamy sporo do zrobienia. Jednocześnie też trzeba sobie uświadomić, że w tej kwestii nie wszystko możemy zrobić sami. Potrzebujemy łaski Bożej, która dopełni w nas dobre dzieło. Potrzebujemy łaski Bożej na spotkanie z Jezusem. Ale i – znowu – potrzebujemy łaski Bożej także w naszej codzienności. Słowem: o łaskę Bożą trzeba nam prosić Boga zawsze bo wieczność zaczyna się już tu na ziemi. A jeśli nie będziemy chcieli na ziemi być blisko Boga, to czy będziemy chcieli, żeby ktoś nas zmuszał do tego, by być blisko Boga przez całą wieczność?

Czy każdego dnia proszę Boga, by mi towarzyszył? W jakich sytuacjach nie chcę, by Bóg był blisko mnie?

Panie, nie daj mi nigdy oddalić się od Ciebie.

Chwała Panu!


21 października 2024 r. (Poniedziałek XXIX tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Chciwość jest niebezpieczną trucizną. Kiedy nasze serce jest wypełnione gonitwą za dobrami materialnymi, wówczas nie zwracamy uwagi nie tylko na to, co mówi Bóg, ale także na potrzeby bliźnich. Chciwość łączy się z egoizmem dlatego warto zadawać sobie codziennie pytanie „dla kogo gonię za doczesnymi dobrami?”. Czy dla siebie? A może dla moich bliskich? Może po to, by pełnić jakieś dobre dzieła na rzecz drugiego człowieka? Prawdziwą radość przynoszą nie te dobra, które gromadzę są dla siebie, ale radość na twarzy tych, którym mogę coś dać. Jakże często wdzięczność jest katalizatorem miłości. Warto zatem bronić się przed egoizmem a starać się być dobrym i dawać bliźnim zwłaszcza to, co nie jest materialne. Wówczas zaczniemy zauważać, że nasze przywiązanie do dóbr doczesnych zanika.

Jakie uczucia wywołuje we mnie uśmiech obdarowanego przeze mnie bliźniego? Jak często podczas zakupów, czy interesów towarzyszy mi pytanie „po co mi to?” oraz „czy mi to potrzebne?”?

Boże, napełnij me serce miłością.

Chwała Panu!


20 października 2024 r. (XXIX Niedziela zwykła)

Duchu Święty, prowadź!

Prawdziwym sługą nie jest ten, kto spełnia każdą zachciankę bliźniego. Służyć komuś to nie tyle hołdować jego kaprysom, co pomóc mu dążyć do dobra i w końcu do zbawienia. Jednocześnie ten, kto odbiera czyjeś usługi musi mieć na uwadze, że to, co robi i to, w czemu ktoś mu służy ma być dobrym dziełem. Dziełem, które kogoś doprowadzi do prawdy, piękna i dobra. Dziełem, które komuś przybliży zbawienie. A zatem zabiegać o władzę oznacza ostatecznie zabiegać o to, by móc komuś służyć, by móc komuś pomóc.

Kiedy ostatnio pomogłem bliźniemu? Czy pomagając komuś nie wpadam w pychę?

Boże, pomóż mi naśladować Ciebie.

Chwała Panu!


19 października 2024 r. (Sobota XXVIII tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

W tych czasach ciężko przyznać się do wiary w Boga. Zawsze znajdzie się ktoś, kto wyśmieje, albo zacznie podawać argumenty dlaczego Bóg, czy Kościół są źli. Ale chrześcijanin powinien wiedzieć Komu zawierzył i Komu zaufał. Chrześcijanin powinien wiedzieć dlaczego jest wierzący. Nie jesteśmy bowiem wierzącymi dlatego, że ktoś nam wmówił, że bliskość z Bogiem to utopia. Wierzymy bo samo Bóg mówi, że nas kocha i pragnie naszego szczęścia. Wymawianie się od wiary wobec słabych ludzi to istotnie poważne i bezrozumne przewinienie. Bo kimże są słabi ludzie wobec potężnego Boga, któremu przecież zaufałem?

W jakich sytuacjach wstydzę się swojej wiary w Boga? Czy proszę Boga, by każdego dnia na nowo wzmacniał moją wiarę?

Boże, daj mi silne serce.

Chwała Panu!


18 października 2024 r. (Święto św. Łukasza Ewangelisty)

Duchu Święty, prowadź!

To nie jest tak, że robotnikami w Winnicy Pańskiej są tylko księża i biskupi na czele z papieżem. Do głoszenia Ewangelii jesteśmy powołani wszyscy, ale każdy na swój sposób. Jedni poprzez szafowanie sakramentów: głoszenie Bożego miłosierdzia i sprawowanie Najświętszej Eucharystii; inni poprzez nauczanie, inni poprzez przykład życia. Powołani jesteśmy wszyscy, ale to, co zrobimy z naszym powołaniem zależy od nas. Dlatego niewielu jest robotników ponieważ niewielu chce odpowiedzieć pozytywnie na Boże wezwanie. A odpowiedź na Boże wezwanie zawsze przynosi szczęście. Człowiek, który jest na w swoim miejscu, jest szczęśliwy i prostą drogą zdąża do zbawienia.

Czy staram się swoje obowiązki wykonywać tak, by pomnażać chwałę Boga? Czy wykonywanie mojej pracy jest podyktowane miłością do bliskich, czy przykrym zobowiązaniem?

Panie, pomóż mi pracować dla Ciebie i bliźnich.

Chwała Panu!


17 października 2024 r. (Wsp.obow. św. Ignacego Antiocheńskiego, biskupa i męczennika)

Duchu Święty, prowadź!

Niby tacy uczeni, niby tacy mądrzy, niby tacy pobożni, a zapomnieli o dwóch podstawowych i pierwszych przykazaniach Prawa: przykazanie miłości Boga i bliźniego. Miłość Boga przejawia się w wypełnianiu Jego woli, a miłość bliźniego to pragnienie dla niego dobra na czele z najwyższym dobrem, jakim jest zbawienie. A bliźnim jest każdy, kogo mogę nazwać człowiekiem. Miłość to nie jest tylko lubienie kogoś, podzielanie jego przekonań ze względu na sympatię do niego, buziaki i przytulasy. Wszystko, co wartościowe, rzadko przychodzi z łatwością. Miłość bliźniego to przynajmniej próba uczynienia go szczęśliwym, choćby w najmniejszym stopniu, ale z tą świadomością, że każde dobro, które uczyniłem bliźniemu, może go zbliżyć do tego dobra, jakim jest zbawienie.

Czy potrafię wyświadczać dobro nawet tym ludziom, których nie lubię? Jak często jestem mściwy lub zarozumiały względem bliźnich?

Boże, wskaż mi drogę miłości względem nawet tych których nie lubię.

Chwała Panu!


16 października 2024 r. (Wsp.obow. św. Jadwigi Śląskiej)

Duchu Święty, prowadź!

Jakże często w naszej relacji do Boga poprzestajemy tylko na tym, co zewnętrzne: barwne i huczne wieczory uwielbienia, udział w pielgrzymkach, przeróżne, doraźne akcje, czy to ewangelizacyjne, czy charytatywne. Ludzie Kościoła starają się być widoczni, starają się być obecni we współczesnym świecie. Ale często zapominamy, że decydująca walka odbywa się w naszym sercu. Nie wolno nam pomijać w naszej duchowości takich przejawów pobożności, jak prywatnie odmówiony Różaniec, Koronka, czy litania. Nie wolno nam pomijać wewnętrznego przywiązania do Eucharystii, w tym adoracji Najświętszego Sakramentu. Nie wolno nam zapominać o licznych, pięknych modlitwach będących wyrazem kultu maryjnego. Musimy pamiętać, że Chrystus chce nas przede wszystkim zbawić, a nie pochwalić za efektowną działalność duszpasterską.

Czy nie zaniedbuję osobistej relacji z Bogiem na rzecz jakiegoś religijnego aktywizmu? Czy nie usprawiedliwiam braku swojej pobożności tym, że mam wiele do zrobienia na różnych polach?

Boże, wzmocnij moją osobistą relację z Tobą.

Chwała Panu!


15 października 2024 r. (Wsp.obow. św. Teresy od Jezusa, dziewicy i doktora Kościoła)

Duchu Święty, prowadź!

Co takiego jest wewnątrz człowieka, co mógłby dać na jałmużnę? Pierwsze, co się narzuca na myśl to pewnie czas poświęcony drugiemu człowiekowi, dobre słowo, uśmiech, jakaś życzliwość, współczucie, słowem wszystko to, co buduje miłość między ludźmi. Ale do tego wszystkiego możnaby dodać to, co jest przeciwieństwem wymienionych przez Jezusa przywar faryzeuszów. Jezus wymienia zdzierstwo i niegodziwość. Przeciwieństwem tych wad jest hojność i i wszystko to, co jest miłe Bogu i nie wyrządza absolutnie żadnej szkody drugiemu człowiekowi. Jałmużną można też nazwać rezygnację z wszystkiego, co karmi mój egoizm. I choćby nikt nie skorzystał na tej rezygnacji, to jednak będzie to jałmużna bo wówczas nie wyrządza bliźniemu żadnej krzywdy, którą wyrządziłbym karmiąc nieuporządkowaną miłość samego siebie.

Czy potrafię bezinteresownie wyświadczyć komuś dobro nic na tym nie korzystając? Czy staram się bliźniemu dać swoje serce, choćby w jakiejś małej sprawie?

Boże, stwórz we mnie ofiarne serce.

Chwała Panu!


14 października 2024 r. (Poniedziałek XXVIII tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Jonasz nie bardzo był chętny do tego, by współpracować z Bogiem w dziele, do którego go Bóg posłał. Można powiedzieć, że w najlepszym wypadku podchodził do wszystkiego bardzo nieśmiało. Przykład tego proroka pokazuje, że to Bóg troszczy się o wypełnienie swoich dzieł i nic nie jest w stanie Mu przeszkodzić, nawet brak chęci współpracy ze strony człowieka. W życiu Jonasza szczytowym dowodem tego Bożego działania było uwolnienie go z wnętrzności ryby na trzeci dzień po tym, jak ryba go połknęła. Okiem współczesnego człowieka jest to wydarzenie zupełnie niemożliwe. A jednak autor biblijny raczej z palca sobie nie wyssał tak nieprawdopodobnego wydarzenia. Więc musi być w tym jakieś ziarnko prawdy. Wówczas przekonujemy się, że Bóg naprawdę roztacza nad człowiekiem opiekę i nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych. Tak samo jak nie jest dla Niego niemożliwe powstać z martwych własną mocą.

Czy zawsze z zapałem przystępuję do wypełniania Bożej woli? Czy wołam Boga na pomoc w chwilach piętrzących się kłopotów?

Boże, opiekuj się mną i moimi bliskimi!

Chwała Panu!


13 października 2024 r. (XXVIII Niedziela zwykła)

Duchu Święty, prowadź!

Dzisiejsze słowo Boże przypomina nam o wartości ubóstwa. Duchowe ubóstwo pozwala lepiej cieszyć się objawiającą się mądrością, której uosobienie znaleźć można tylko w Jezusie Chrystusie. I nie można tu mylić mądrości z dużą wiedzą. Mądrość bowiem to wszystko to, co człowieka doprowadzić ma do szczęścia, dać mu jakieś dobro, wskazać miejsca, gdzie wciąż miłości jest za mało. Wiedza to zaledwie dane, które umysł może przyjąć, odrzucić, zapamiętać, albo zapomnieć. Jezus właśnie pragnie doprowadzić ludzi do szczęścia, jakim sam żyje – szczęścia w jedności z Bogiem. Obyśmy wszyscy pragnęli tego szczęścia, dążyli do niego i wysbywali się wszystkiego, co to szczęście nam odbiera.

Czy proszę Boga, by w codzienności udzielał mi prawdziwej mądrości? Jakie skutki przynosi w moim życiu kierowanie się impulsem, emocjami i zachciankami?

Boże, udziel mi Ducha Świętego z darem mądrości!

Chwała Panu!


12 października 2024 r. (Sobota XXVII tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

I w jednym i w drugim przypadku – chodzi o Maryję. Ona nosiła Jezusa przez dziewięć miesięcy, a potem karmiła Go. Ona też słucha słowa Bozego i je przestrzega. O jakaż cześć Jezusa dla Jego Matki. On nie wskazał przeciwstawnej grupy ludzi względem Jego Matki. On potwierdził i scharakteryzował: to Jego Matka jest błogosławiona. Nie tylko dlatego, że Jej Syn jest Synem Bożym, ale nadto, że słucha słowa Bozego i żyje podług Jego woli. Maryja w pełni poddała się woli Bożej. Przez to Bóg Ją błogosławi, przez to też błogosławią Ją wszystkie pokolenia. Maryję w niebie wszyscy błogosławią – Aniołowie i Święci. Wszyscy.

Czy staram się czcić Maryję jak tylko to możliwe? Czy w swoich potrzebach często uciekam się do Matki?

Boże, uczyń mnie synem Twej Matki.

Chwała Panu!


11 października 2024 r. (Piątek XXVII tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Nawet z codziennego doświadczenia można się przekonać, że życie duchowe człowieka oddziałuje na jego zdrowie fizyczne. Dlatego należy trzymać się z daleka od złych duchów. Tematy opętania, czy dręczenia ludzi przez złe duchy są tematami, które wywołują wiele emocji, o których wielu ludzi chętnie słucha szukając strachu, dreszczyku doznań, sensacji, a niekiedy też odpowiedzi na pytania związane z wiarą. Ale wielką tragedię przeżywa człowiek, którego opętał zły duch. Możemy sobie myśleć o tym najróżniejsze rzeczy: że to choroba psychiczna, że to mistyfikacja, czy cokolwiek innego. Zatem próbujemy racjonalnie wyjaśnić to zjawisko. Wszystkie opętania mają jedno wspólne: bez pomocy Chrystusa nie da się uwolnić od wpływu złych duchów. Bez pomocy Chrystusa nie da się utrzymać odzyskanego zdrowia duchowego. A zatem jeśli zawsze będziemy się starać być blisko Jezusa, to będziemy bezpieczni.

Czego szukam słuchając o opętaniach? Czego potrzebuję, by moja wiara stała się naprawdę mocną?

Boże, nie daj mi nigdy oddalić się od Ciebie.

Chwała Panu!


10 października 2024 r. (Czwartek XXVII tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Wytrwałość na modlitwie nie jest niczym prostym. Jednocześnie trzeba mieć świadomość, że ta wytrwałość nie polega na bezustannym klęczeniu i odmawianiu formułek. Jednak z najgorszą sytuacją mamy do czynienia wtedy, gdy te formułki odklepujemy zupełnie bezmyślnie myśląc, że gadulstwo przyniesie jakiś z góry zaplanowany przez nas efekt. Wytrwałość na modlitwie ma być ciągle aktualną, pokorną prośbą. Ma być wołaniem, które jednocześnie uczy nas przyjmować wolę Bożą: jeśli czegoś nie otrzymujemy od razu oznacza to, że nie byłoby to dobre dla naszego zbawienia albo dla zbawienia naszych bliskich. Wytrwała modlitwa zakłada, że zgodzimy się na wszystko, co Bóg uczyni – bez względu na to czy otrzymamy spełnienie naszej prośby, czy też nie. By modlitwa nas przemieniała i by była skuteczna, powinna być zanoszona zawsze w imię Jezusa Chrystusa. Tylko w pełnym oddaniu się Jezusowi znajdziemy trwałe i pełne szczęście. Wydawać by się mogło, że podczas modlitwy trzeba o tym wszystkim pamiętać. Ale mówiąc w wielkim skrócie: modlitwa ma być zanoszona z wiarą, ma być pełna ufności i ma być pokorna.

Czy zanosząc prośbę do Boga rozważam co by się stało złego dla mnie, gdyby moja intencja spełniła się bez modlitwy? Jak szybko zniechęcam się i obrażam na Pana Boga, że nie dał mi tego, o co prosiłem?

Boże, pomóż mi zawsze przyjmować Twoją wolę.

Chwała Panu!


9 października 2024 r. (Środa XXVII tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Cały kult chrześcijański skierowany jest do Ojca, Syna i Ducha Świętego. Nie ma takiej modlitwy, której by ostatecznie nie usłyszał Bóg. Kiedy modlimy się do Maryi, Świętych, Błogosławionych, Aniołów, wówczas Oni modlą się z nami do Ojca w naszych sprawach. Święci nigdy nie zatrzymują naszego wzroku na sobie. Pragną, by za ich przyczyną wielbić Ojca. Chwała wszystkich Świętych to chwała, której udzielił im Ojciec, a więc to Jego chwała. Trzeba zawsze mieć świadomość tej relacji z Ojcem. Wielu wrogów Kościoła może nam zarzucać jakąś formę politeizmu, czy nawet pogaństwa. Dlatego musimy mieć świadomość, że ostatecznym adresatem wszystkich naszych modlitw jest Ojciec, Syn i Duch Święty. Wszak modlitwy do Ojca uczył nas sam Chrystus – swoim słowem i swoim przykładem.

Na czym zależy mi najbardziej, gdy się modlę? Czy są sytuacje, gdy na modlitwie zapominam o Bogu, a myślę wyłącznie o sobie?

Panie, naucz mnie dobrze modlić się!

Chwała Panu!


8 października 2024 r. (Wtorek XXVII tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Słowa, które w dzisiejszej Ewangelii Jezus kieruje do Marty równie dobrze możnaby skierować do każdego z nas. Jakże wiele spośród wszystkich naszych zmartwień to sprawy przejściowe, które często rozwiązują się nakładem pracy o wiele mniejszym, niż zakładamy lub temu poświęcamy. Współpraca z łaską Bożą bardzo często jest receptą na trudy i znoje, które w codzienności nas dotykają. A słowo Boże wiele razy stanowi rozwiązanie kwestii, które nas nurtują, zniewalają, blokują. Troska o to, co doczesne jest bardzo ważna. Ale ważniejsze jest wsłuchanie się w to, co mówi Bóg i to nie tylko dlatego, że to właśnie Bóg to mówi, ale również dlatego, że dajemy w ten sposób dowód zaufania Bogu, którego władzy podlega wszystko. Jeśli zgodzimy się na to, by to Jego wola kierowała naszym życiem, wówczas po prostu wszystko stanie się łatwiejsze.

O ile bardziej ufam swoim siłom, niż mocy Bożej? Jak często ważniejsze są dla mnie sprawy doczesne od spraw wiecznych?

Panie, pomóż mi tak modlić się i słuchać Ciebie, jakby wszystko od tego zależało.

Chwała Panu!


7 października 2024 r. (Wsp.obow. Najświętszej Maryi Panny Różańcowej)

Duchu Święty, prowadź!

Niby taka prosta i oczywista odpowiedź, a jednak uczony w Piśmie zadał pytanie. Być może pomimo całej jego znajomości Prawa i pism natchnionych czegoś mu brakowało. Nic dziwnego, miłość Boża jest niepojęta. I to właśnie otwarcie na tę miłość jest potrzebne, by osiągnąć życie wieczne. Miłość, którą należy naśladować. Pokazał to Jezus bardzo jednoznacznie w przypowieści, którą wygłosił. Bóg kocha każdego z nas całym swoim sercem. Gotów jest na każde poświęcenie dla naszego dobra. Gdy dzieje się nam krzywda, pragnie jak najszybciej pospieszyć nam z pomocą: opatrzeć nasze rany swoim miłosierdziem, oczyścić nas swoją łaską, wzmocnić swoją mocą. Gdy już wydaje się, że jesteśmy bezradni wobec swoich słabości, czy trudów codzienności, to nie pozostaje nam nic innego, jak tylko pozwolić Bogu się nami zaopiekować. Zaprawdę nie ma lepszej opieki! I skoro Bóg działa na wiele sposobów, także przez drugiego człowieka, potrzeba nam z wiarą zawsze otwierać się na Jego miłość, dobroć i łaskę.

Czy proszę Boga o pomoc w sytuacjach, gdy jestem kompletnie bezradny? Które sytuacje sprawiły, że moja wiara słabła? Co mogę zrobić wtedy lepiej?

Boże, ukryj mnie w cieniu Twych skrzydeł.

Chwała Panu!


6 października 2024 r. (XXVII Niedziela zwykła)

Duchu Święty, prowadź

Nie można wszystkich fragmentów Pisma Świętego interpretować tak samo. Co innego oznaczają słowa napisane w Księdze Rodzaju, a co innego oznaczają słowa wypowiedziane przez Jezusa w Ewangelii. A Jezus mówi bardzo konkretnie, jasno. Bardzo rzadko Jego słowa wymagają dodatkowej interpretacji. Jeśli Chrystus mówi, że małżeństwo jest nierozerwalne to znaczy, że jest nierozerwalne. Jezus wskazuje słowa że Starego Testamentu, które należy rozumieć dosłownie i ostatecznie. Nie ma od tego żadnego odwołania i żadna ziemska władza nie jest w stanie zmienić znaczenia tego nauczania i powiedzieć, że Chrystus miał zupełnie coś innego na myśli, niż to, co faktycznie mówił.

Czy próbuję tłumaczyć słowa Pisma Świętego zgodnie z własnymi zachciankami? Czy nie kwestionuje autorytetu Kościoła i Tradycji w kwestii interpretacji Pisma Świętego?

Boże, oświeć mnie swoją prawdą.

Chwała Panu!


5 października 2024 r. (Wsp.obow. św. s. Faustyny Kowalskiej, dziewicy)

Duchu Święty, prowadź!

Jezus uczynił uczniów godnymi tego, by działali w Jego imię. Wybrał ich. Obdarzył łaską. Przeznaczył do pełnienia Jego dzieła. A cieszyć się tym oznacza pielęgnować, umacniać, wciąż na nowo wybierać i wiernie trwać przy tym wyborze. A wybrali: iść za Jezusem i z Nim trwać. Brakuje nam dziś wiary, by czynić tak spektakularne dzieła, jak owi uczniowie. Nie brakuje nam jednak mocy do tego, by pełnić Boże przykazania. W wiernie przeżywanej codzienności, w drobnych aktach miłości Boga i bliźniego szatan zostaje pokonany, zostaje strącony z kłamliwie uzurpowanego przez siebie miejsca – nieba. I to właśnie tam, gdzie króluje miłość Boga i bliźniego, tam szatan nie może się zadomowić. Tam też panuje prawdziwa, głęboka radość, która skłania go tego, by chwalić wielkość Boga.

Czy pamiętam o tym, by miłość bliźnim okazywać ze względu na Boga? Czy chwalę Boga za to, że obdarzył mnie możliwościami czynienia dobra?

Boże, uwolnij mnie od szukania mojej chwały.

Chwała Panu!


4 października 2024 r. (Wsp.obow. św. Franciszka z Asyżu, diakona)

Duchu Święty, prowadź!

Gdyby każdy zdał sobie sprawę z tego ile łask otrzymuje od Pana Boga, to natychmiast zacząłby okazywać wdzięczność Bogu oraz żal za popełnione grzechy. I to nie jest tak, że za grzechy żałujemy bo byliśmy niedoskonali. Prawdziwy żal za grzechy powinien obejmować postanowienie, że więcej nie będę obrażał Boga swoimi grzechami. Krótko mówiąc: grzechami nie tyle ranię swoją doskonałość, co raczej Boga – pełnego miłości wobec mnie.

Czy staram się zawsze pamiętać o miłości i dobroci Boga względem mnie? Czy staram się wynagrodzić Bogu miłością do bliźnich i wytrwałą modlitwą?

Boże, daj mi docenić Twoją miłość!

Chwała Panu!


3 października 2024 r. (Czwartek XXVI tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

„Proście Pana, by wyprawił robotników” – fragment ten pokazuje, że ci, których Jezus posyła na głoszenie Ewangelii nie muszą się o nic troszczyć. Nie muszą zabierać ani pieniędzy, ani dodatkowych ubrań. Mają się zająć konkretem. Ileż przy tym uczniowie się nauczą! Choćby tego, by nie tracić czasu, nieskończenie ufać Bogu i pozwolić Mu się prowadzić i zaopatrywać. Także i dziś Pan Jezus oczekuje ufności – dziecięcej i apostolskiej. Nie kombinować, nie zabiegać, a ufać! To jest nasz konkret. Bo każdy nasz akt ufności, miłości względem Pana Boga jest już tutaj na ziemi naszym przebywaniem w niebie.

Czy potrafię zaryzykować nieco z moich zasobów i z mojego czasu na rzecz głoszenia Ewangelii? Jak często obwarowuję się różnymi zabezpieczeniami nie wierząc w to, że wszystko zależy od Pana Boga?

Boże, naucz mnie prostej ufności!

Chwała Panu!


2 października 2024 r. (Wsp.obow. śww. Aniołów Stróżów)

Duchu Święty, prowadź!

Wiele razy liturgia Kościoła przedkłada nam fragment Ewangelii, w której Chrystus daje za przykład dzieci. Stać się jak dziecko to nie tylko oznacza być ufnym i szczerym, ale też niewątpliwie słusznie wymagać opieki, pomocy, wsparcia, silnej ręki. I gdybyśmy wzięli na poważnie zachętę Jezusa, byśmy się stali jak dziecko, wówczas częściej powierzalibyśmy Aniołowi Stróżowi sprawy ważne dla nas. Anioł Stróż to nie bajka dla dzieci, które nie mogą zasnąć, bo boją się koślawego cienia na suficie! To potężny orędownik, który chce czuwać nad każdą naszą sprawą. Fizyczne niebezpieczeństwo to nie wszystko. Anioł Stróż wie bowiem, że przez różne okoliczności możemy na szczególne niebezpieczeństwo wystawić naszą więź z Bogiem. To jest dla naszej duszy, dla naszego zbawienia najgorsze. A Anioł Stróż w pierwszej kolejności, stojąc niejako „na linii frontu” może nas z tych okoliczności uratować. Oczywiście nic na siłę. Trzebać nam tego chcieć i o to Boga prosić. Anioł będzie działał dla nas, jeśli mu pozwolimy. A problem polega na tym, że raczej o Nim zapominamy.

Czy proszę mego Anioła Stróża o orędownictwo w moich sprawach? Czy dziękuję swojemu Aniołowi za te zbiegi okoliczności, które zadziałały na moją korzyść

Boże, poślij swego Anioła, by czuwał nad moją więzią z Tobą.

Chwała Panu!


1 października 2024 r. (Wsp.obow. św. Teresy z Lisieux, dziewicy, doktor Kościoła)

Duchu Święty, prowadź!

Z jednej strony mogłoby się wydawać, że mściwość i rzucanie przekleństw to naturalne odruchy kogoś, kto doznał jakiejś krzywdy, ujmy, lekceważenia, czy odrzucenia. Człowiek mściwy ulega pokusie wydawania i egzekwowania wyroków. A wyroki te rzadko są miłe dla osoby, na której chcemy się zemścić. Czasami mściwość jest pokusą, by odebrać komuś jego wolność – nie potrafimy wówczas uszanować tego, że ktoś po prostu nie chce tego, czy innego dla nas zrobić, czy nawet przebywać w naszym towarzystwie. Mściwość jest powodem, dla którego człowiek chciałby postawić się w miejscu Boga. Jest jednak różnica między człowiekiem a Bogiem. Człowiek najczęściej mści się za to, że ktoś nie zadoczyśćuczynił jego pysze, egoizmowi, wygodnictwu, przywiązaniu do planów. A powinniśmy modlić się o to, by nasze pragnienie zemsty ustało przez przebaczenie.

Jak często ulegam pokucie wymierzania zemsty? Czy staram się odpuszczać winy swoim winowajcom?

Boże, uwolnij mnie od pragnienia zemsty.

Chwała Panu!


30 września 2024 r. (Wsp.obow. św. Hieronima, Doktora Kościoła)

Duchu Święty, prowadź!

Bywa, że wewnątrz Kościoła, między różnymi grupami, między różnymi pomysłami na duszpasterstwo, między braćmi będącymi przekonanymi o skuteczności ich aktywności duszpasterskiej mają miejsce kłótnie, burzliwe dyskusje. Wierzymy, że zawsze w centrum jest pragnienie pozyskania Chrystusowi jak największych rzesz wyznawców. Ten pluralizm podejść ma swoje zalety. Musimy jednak pamiętać, by pomimo tych wszystkich różnic, a może i czasami fochów i zranień, zachować jedność, szczególnie w obliczu konfrontacji z tymi, którzy do Kościoła nie należą lub nie chcą należeć, którzy z nim walczą i chcą go zniszczyć. Wewnątrz Kościoła możemy się kłócić, na zewnątrz musimy stać murem ze sobą wzajemnie. W chrześcijaństwie nie chodzi o to, by ktoś z nas miał rację, a chodzi o to, by zawsze wskazywać na rację Chrystusa. To Chrystus jest wielki między nami, a nie my wielcy między sobą.

W jakich sytuacjach zabiegam o własną wielkość w Kościele? Jak często oczekuję liczenia się wyłącznie z moim zdaniem bez względu na to, czego oczekuje ode mnie Chrystus i czego naucza Kościół?

Boże, naucz mnie być pokornym.

Chwała Panu!


29 września 2024 r. (XXVI Niedziela zwykła)

Duchu Święty, prowadź!

Czy Chrystus nas straszy piekłem? To zarzut wielu przeciwników wiary w Boga, szczególnie wiary Kościoła Rzymskokatolickiego. Popadanie w grzechy zaciemnia obraz Boga. Odciąganie spowiedzi na bliżej nieokreślone „później” udowadnia, że w życiu codziennym nic szczególnego się nam nie dzieje – nie przeszkadza nam, że grzeszymy. Niektórzy nawet twierdzą, że niektóre grzechy są odruchem naturalnym i oznaką znakomitego zdrowia i normalności. Ale grzech przede wszystkim niszczy naszego ducha w sposób niemal niezauważalny. Pycha wdziera się w naszą duszę podstępnie i powoli. Dzisiejszy psalm między czytaniami zawiera modlitwę: „oczyść mnie z błędów ukrytych przede mną”. Jeśli pozwolimy się oczyścić, jeśli pozwolimy, by Bóg nas uzdrawiał to, choć może to się okazać trudne i wymagające ofiar, to jednak jest to trud zbawienny. Bo lepiej wejść do nieba doświadczywszy cierpienia, niż do piekła nie złożywszy żadnej ofiary przede wszystkim ze swego egoizmu i pychy.

Czy proszę Boga, by wciąż mnie uzdrawiał? Czy podejmuję trud współpracy z łaską Bożą na rzecz mojej świętości?

Boże, prowadź mnie do doskonałości.

Chwała Panu!


28 września 2024 r. (Wsp.obow. św. Wacława, męczennika)

Duchu Święty, prowadź!

To się wydaje niewiarygodne, że Jezus, który dokonał tylu niezwykłych, spektakularnych cudów, zostanie przez swoich rodaków skazany na śmierć z rąk Rzymian. Jak to możliwe, że cuda Jezusa nie przekonały wszystkich, zwłaszcza przywódców Izraela? Być może te same pytania zadawali sobie ci, którzy nie rozumieli słów Jezusa o tym, że zostanie wydany w ręce ludzi. Właściwie nikt nie spodziewałby się tego, że ktoś, kto zrobił tak wiele dobrego dla społeczeństwa może zostać uznany za najgorszego złoczyńcę. Wszystkie czasy znają jednak tę samą sytuację. Często przeciwnik Boga faktycznie doświadcza i uświadamia sobie dobro płynące z Ewangelii. Ale ci sami ludzie często pragną usunąć Boga ze swojego życia, czy choćby zasłonić Go sobie na czas oddawania się grzechom. Jakże potrzeba nam wciąż prosić Boga o dar wiary, który pomoże nam uświadamiać sobie, że Bóg chce zawsze być przy nas. Nie po to by, niczym policjant, pilnować nas przed popełnieniem jakiegoś zła, ale po to, by służyć nam swoją miłością. Człowiek, który doświadcza miłości po prostu nie chce czynić zła.

Czy potrafię być wiernym uczniem Jezusa także w chwilach trudnych? Czy moja wiara opiera się na czymś więcej, niż tylko emocjonalnym entuzjazmie?

Boże, daj mi moc wytrwania na czas próby.

Chwała Panu!


27 września 2024 r. (Wsp.obow. św. Wincentego a Paulo, prezbitera)

Duchu Święty, prowadź!

Odnosząc dzisiejszą Ewangelię do własnego życia możnaby zadać sobie pytanie: „kim dla mnie jest Jezus?” I zapewne najprościej byłoby odpowiedzieć za Piotrem: „Jezus jest dla mnie Mesjaszem”. Ale pójdźmy jeszcze dalej. Jaką wartość stanowi dla mnie fakt, że Jezus jest Bożym Mesjaszem? Co to znaczy, że jest Mesjaszem? I znowu najprościej byłoby odnieść się do języka hebrajskiego, w którym Mesjasz oznacza osobę posłaną do wypełnienia jakiejś szczególnej misji. Powołanie to w sposób symboliczny nadaje się w momencie wylania na głowę posyłanego aromatycznego olejku. Dlatego dosłownie Mesjasz oznacza posłany, namaszczony. A skoro zwykli jesteśmy odnosić słowo „Mesjasz” do Jezusa Chrystusa, to musimy uświadomić sobie, że najważniejszą Jego misją było zbawić człowieka, czyli doprowadzić go do pełni szczęścia przez odpuszczenie grzechów. Jezus postanowił zgładzić nasze grzechy na krzyżu i w ten sposób otworzyć nam bramy nieba. Ten wielki dar Jezus wysłużył nam poprzez niewyobrażalne cierpienie i śmierć na krzyżu. Jednocześnie złożył Bogu Ojcu najwyższe uwielbienie i dziękczynienie, jakiego żaden człowiek złożyć nie potrafi. Jezus Chrystus zrobił to za nas. Prawdopodobnie w ciągu całego naszego życia nie odkryjemy ogromu łaski, jakiej Chrystus swoim dziełem zlał na całą ludzkość. Każdy dzień jest wezwaniem do tego, byśmy ciągle na nowo odkrywali ten dar. A zatem Boży Mesjasz to ktoś, kto poświęcił wszystko po to, bym mógł posiąść wszystko, co Bóg chce mi dać: całe szczęście nieba, całą Bożą miłość, nieskończoność miłosierdzia.

Jakie są moje oczekiwania względem Mesjasza? Z czym utożsamiam szczęście, które czeka mnie w niebie? Jak odpowiadam na Boże miłosierdzie?

Boże, pomóż mi kochać Ciebie.

Chwała Panu!


26 września 2024 r. (Czwartek XXV tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Wśród nas jest wielu ludzi wierzących mniej lub bardziej, są też ludzie wątpiący w bardzo poważnym stopniu a także tacy, którzy z przekonaniem i dumą mienią się ateistami. Bohater dzisiejszej Ewangelii, Herod, daje nam przykład jak w sposób uczciwy podchodzić do swoich własnych przekonań. Możemy bowiem nie zgadzać się z wieloma rzeczami, które dotyczą naszej religii. Ale jaką postawę przyjmę, jeśli wszystko to, czego naucza Pismo Święte i Kościół okaże się tym, o co zapyta nas Jezus po naszej śmierci? Bo można wierzyć, że po śmierci nie ma nic. Ale wówczas co z sensem naszej egzystencji? Oraz oczywiście co, jeśli po naszej śmierci na własne oczy ujrzymy Chrystusa, który zadaje nam proste pytanie: „czy żyłeś według przykazania miłości?”, albo: „czy w swoim postępowaniu słuchałeś Pisma Świętego i Kościoła?”. Herod niepokoił się znakami potwierdzającymi naukę Jezusa. Starał się więc odkryć zagadkę, jaka jawiła mu się w kwestii Jezusa. A zatem szukanie Boga jest czymś naturalnym. A znaki, czyli cuda, które dzieją się także dziś, potwierdzające Jego samego są czymś niezaprzeczalnym.

Czy w swojej codzienności szukam spotkania z Jezusem? Czy potrafię zaniepokoić się niezaprzeczalnością nauki płynącej z Pisma Świętego i Kościoła?

Panie mój, szukam Cię i pragnie Cię moja dusza!

Chwała Panu!


25 września 2024 r. (Środa XXV tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Zaufać Bogu do tego stopnia, by w żaden sposób się nie zabezpieczyć ani nie wyposażyć na droge – nie jest to oparte na naiwności, ale na prawdomówności Jezusa. Ci, których rozesłał wiedzieli, że jak Jezus coś mówi, to to słowo jest zawsze skuteczne, zawsze prawdziwe, nieomylne i nikomu nie wyrządza żadnej szkody. Czy zatem Apostołowie mieli poczucie podejmowania jakiegokolwiek ryzyka? Dziś powiedzielibyśmy, że po ludzku mogli mieć takie poczucie. Ale Bóg, który posyła nas do jakichś wielkich dzieł zawsze sam zabezpiecza też tę ludzką, doczesną stronę. Jeśli tylko z wiarą prosimy Boga o to, by się o nas zatroszczył, to On tego nigdy nie odmówi. Ale, powiedzmy to jeszcze raz, trzeba z wiarą i ufnością prosić Boga, by zawsze nam towarzyszył.

Czy oskarżam Boga za swoje trudności, pomimo że nie zawsze zapraszam Go do swojego życia? Czy nie grzeszę mówiąc i myśląc, że gdyby Bóg istniał, to nie dopuściłby do jakiegoś zła i cierpienia?

Boże, naucz mnie dziecięcej i apostolskiej ufności wobec Ciebie.

Chwała Panu!


24 września 2024 r. (Wtorek XXV tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Między Jezusem a Bogiem Ojcem – to dopiero musi być miłość! Niejednokrotnie w Ewangelii wydaje się, że nie ma ważniejszych rzeczy dla Jezusa, niż to, by wola Jego Ojca była wypełniona. Zatem i dla nas nie powinno być ważniejszej rzeczy, niż wsłuchiwać się w słowo Ojca. Jezus wie, że jeśli wszyscy będziemy tak postępować, to zbawienie istotnie jest blisko. Jezus jest szczęśliwy, gdy ludzie wypełniają wolę Jego Ojca do tego stopnia, że nazywa ich swoimi najbliższymi krewnymi – bratem siostrą i matką.

Czy staram się wypełniać wolę Boga zawartą w Biblii i nauczaniu Kościoła? Jaki jest mój obraz Boga Ojca?

Jezu, pomóż mi być jednym z Twoich najbliższych krewnych.

Chwała Panu!


23 września 2024 r. (Wsp.obow. św. o. Pio z Pietrelciny, prezbitera)

Duchu Święty, prowadź!

Chrześcijanin nie może być kimś, kto w obliczu światowego bałaganu chowa się w swojej bańce i milczy. Chrześcijanin musi głosić światu prawdę Bożą. Chrześcijanin musi być znakiem sprzeciwu wobec lansowania się w świecie chaosu i zła. Chrześcijanin ma ku temu wszelkie predyspozycje począwszy od łaski, jaką otrzymał od Boga w sakramencie Chrztu Świętego. Chrześcijanin powinien być synem światłości. A, jak mówi dzisiejsza Ewangelia, światło nie jest dane ludziom po to, by było pod garnkiem, czy pod łóżkiem, ale by było na świeczniku. Każdy z nas jest odpowiedzialny przed Bogiem w kwestii wykorzystania danej nam łaski. Kto ma głosić Chrystusa, jeśli nie ci, którzy w Niego wierzą i którzy mienią się być chrześcijanami.

Czy czuję się odpowiedzialny za stan wiary na świecie? Czy głoszę Ewangelię w swoim środowisku i wśród bliskich? Czy sam dbam o rozwój swojej wiary?

Boże, oświeć mnie swoją mądrością.

Chwała Panu!


22 września 2024 r. (XXV Niedziela zwykła)

Duchu Święty, prowadź!

Jezus naucza. I choć wielu zachwyca się Jego nauką to zaraz pojawia się gonitwa za zaszczytami. On jest wielki, mądry, więc i ja chcę wzbudzać respekt u Jego wyznawców. Pojawia się więc pycha, pragnienie bycia wielkim nie tyle w oczach Boga, co w oczach ludzi. I w swoich własnych. A przecież wyznawca Jezusa ma być wielki nie w oczach ludzi i poprzez wypracowane zaszczyty, lecz dzięki skierowaniu wzroku wszystkich ku Chrystusowi – ku Jego miłosierdziu, łasce, ku Jego zbawieniu.

Jak rozumiem swoją wielkość? Czy staram się być wielki w oczach Boga?

Boże, uwolnij mnie od pychy.

Chwała Panu!


21 września 2024 r. (Święto św. Mateusza, Apostoła i Ewangelisty)

Duchu Święty, prowadź!

Jezus Chrystus, gdy powołuje nas do jakichś wielkich czynów na rzecz zbawienia i Ewangelii, wyposaża nas we wszystko, co jest konieczne, by zadaniu podołać. I w pierwszej kolejności narzuca się nam przypuszczenie, że udziela nam jakiejś specjalnej siły – i słusznie, bo nikt od Boga nie otrzyma zadania, jeśliby wprzódy nie miał pewności, że powołany zadaniu sprosta. Ale musimy też pamiętać, że Bóg, gdy nas powołuje to wyposaża nas jeszcze w jedną łaskę: jest to miłosierdzie, przebaczenie którego nam udziela. Porusza bowiem nasze sumienie tak, byśmy Go zaczęli prosić o to, by uczynił nas godnymi bycia powołanymi. Mateusz Apostoł zapewne wiele miał na sumieniu, o wiele też podejrzewali go jego rodacy. Ale Syn Boży wejrzał na niego swoimi miłosiernymi oczami, oczyścił go i napełnił wspaniałą łaską – Mateusz stał się Ewangelistą. Nie bójmy się więc prosić Boga o przebaczenie, gdy sumienie wyrzuca nam jakieś grzechy. Wówczas możemy mieć pewność, że Bóg woła nas, abyśmy dla Niego i dla Ewangelii uczynili coś spektakularnie wielkiego.

Jak reaguję na Boże wezwanie? Czy każdego dnia proszę Boga o łaskę skruchy za grzechy, oczyszczenia i szczęśliwego w łasce Bożej wytrwania?

Boże, udziel mi mocy do sprostania zadaniom, do których mnie powołujesz.

Chwała Panu!


20 września 2024 r. (Wsp.obow. św. Andrzeja Kim Targom, prezbitera, Pawła Chong Hasang i Towarzyszy)

Duchu Święty, prowadź!

Potworne kłamstwo współczesności to to, że kobiety są niedoceniane, gorzej traktowane, niedopuszczane do „męskich” stanowisk. Kłamstwo! Jednocześnie te kobiety, które głośno krzyczą o rzekomym gorszym traktowaniu kobiet zapominają o wypełnianiu własnych, typowo kobiecych zadań. Nikt kobietom niczego nie odmawia! Kościół otacza kobiety troską i należnym szacunkiem. Wiele kobiet wypełniło doniosłą rolę w historii zbawienia: Maryja, Elżbieta, Judyta, Estera, Batszeba, Sara. Kobiety mają swoje zadania, swoje warunki, swoje piękno i potrzebne są takie, jakie są. Kobiety nie mogą udawać kogoś, kim nigdy nie będą, bowiem narażają się tak jedynie na kpinę ze strony świata i własną frustrację. Kobiety zawsze były, są i będą szanowane przez Kościół. Bez nich Kościół by się nie rozwijał.

Czy szanuje wszystkie kobiety, które znam, spotykam, kocham i mogę oglądać? Czy pomagam ogólnej narracji niszczyć kobiety także na ich życzenie?

Boże, pomóż mi bronić godności każdego człowieka.

Chwała Panu!


19 września 2024 r. (Czwartek XXIV tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Miłość zakrywa wiele grzechów. Nie stanowi jednak maski dla tego, co już uczynione. Pomaga przezwyciężyć skutki złych uczynków – w tym sensie „zakrywa”. Stanowi też konkretną broń przed tym, co jeszcze mógłbym uczynić złego. Miłość uczy mnie też przebaczania, mądrego wyciągania wniosków i konsekwencji. Miłość musi być odpowiedzialna. To nie są żadne uczucia, choć w tym właśnie kierunku podążyło wykrzywianie prawdziwego znaczenia słowa „miłość”. Trzeba wiele koniecznego radykalizmu, by przywrócić miłości jej prawdziwe znaczenie i wartość a jeszcze więcej, by według tego żyć.

Czy moja miłość względem bliskich jest pobłażliwa, czy odpowiedzialna? Czy pamiętam o tym, że miłość jest nie tylko przyjemna, ale też trudna?

Boże, naucz mnie odpowiedzialnej miłości!

Chwała Panu!


18 września 2024 r. (Święto św. Stanisława Kostki, zakonnika)

Duchu Święty, prowadź!

Mogłoby się wydawać, że te trzy dni szukania Jezusa przez Jezusa i Maryję to taki krótki, nic nieznaczący epizod w ich życiu. Rzeczywiście w skali całego życia trzy dni to niewiele. Ale dla jednych trzy dni to niewiele, a dla innych ciągnie się w nieskończoność. I z perspektywy dzisiejszego człowieka trzy dni szukania Jezusa może oznaczać dla każdego coś innego. Gdy przeżywam jakieś tragedie, smutek, bolesne oczekiwanie, to trzy dni to bardzo długo. Natomiast gdy jestem na wakacjach, na wycieczce lub wśród bliskich mi osób, trzy dni są jak mgnienie okiem. Józef i Maryja szukali Jezusa przez trzy dni. Jakie wówczas towarzyszyły im myśli? Co to oznaczało dla nich „trzy dni bez Jezusa”?

Czy zatem każde moje „trzy dni” zawsze są wypełnione szukaniem Boga? Czy moje serce wypełnia pragnienie bliskości Jezusa, gdy jestem radosny, czy też gdy miewam rozsterki?

Boze, nie pozwól mi zgubić Jezusa z zasięgu duchowego wzroku.

Chwała Panu!


17 września 2024 r. (Wtorek XXIV tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Nie, to jest absolutnie nie do wiary! Tego nie można sobie po prostu wymyślić i tak zmyślonej historii używać jako punkt odniesienia do jakiegoś nauczania. To po prostu nie może być zmyślone. Ale mimo to wielu pyta o to, dlaczego teraz nie dzieją się tak spektakularne cuda. Odpowiadając można zapytać czy na pewno się nie dzieją. Bo o wielu współczesnych cudach nie usłyszymy bo one nie po to są spektakularne, by cały świat żył w poczuciu wszechogarniającej sensacji. Jeśli cud ma miejsce, to tylko ze względu na zbawienie tego, kto doznaje cudu, tych, którzy cud oglądają i tych, którzy o cudzie usłyszą i w niego uwierzą. Poszukiwanie sensacji jest sprzeczne z prawdziwym dążeniem do zbawienia.

Jakie jest moje zdanie na temat cudów z Ewangelii? Czy, a jeśli tak, to po co szukam relacji o współczesnych cudach?

Boże, pomóż mi pragnąć zbawienia!

Chwała Panu!


16 września 2024 r. (Wsp.obow. św. męczenników Korneliusza, papieża i Cypriana, biskupa)

Duchu Święty, prowadź!

Dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam, że rzeczywiście przez wiarę jesteśmy zbawieni. Dla nas chrześcijan realnym wstąpieniem na ścieżkę wiary jest sakrament Chrztu Świętego. Sługa setnika został uzdrowiony dzięki wierze setnika. Nie wiemy czy ów setnik przyjął później chrzest. Pewne jest natomiast, że uwierzył w obietnicę Jezusa, a Jezus dostrzegł w nim człowieka wierzącego. Być może są na świecie miejsca, gdzie nie ma możliwości nawet w niebezpieczeństwie śmierci przyjąć Chrztu Świętego – Pan Bóg nie wyrzeka się swojego stworzenia i postąpi według swojej świętej, miłosiernej woli. Ale wszędzie tam, gdzie dostęp do Chrztu nie jest utrudniony, trzeba postrzegać Chrzest jako największy dar, jaki człowiek może otrzymać od Boga przez ręce drugiego człowieka. Żadna godność ziemska nie przewyższa godności, jaką człowiek nabywa przyjmując Chrzest: choćby został papieżem, królem, cesarzem, najbogatszym człowiekiem świata, czy kimkolwiek wielkim, kogo jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Nie ma świętszej i wspanialszej godności, niż godność Dziecka Bożego.

Czy dziękuję Bogu za to, że przez Chrzest wprowadził mnie na ścieżkę wiary? Jak wypełniam zobowiązania płynące z chrztu?

Boże, zachowaj mnie w swoim miłosierdziu.

Chwała Panu!


15 września 2024 r. (XXIV Niedziela zwykła)

Duchu Święty, prowadź!

Może się nam wydawać, że wielki i potężny Bóg jest na tyle zdystansowany od ludzi, że nie możemy Go ani dotknąć, ani zobaczyć, ani poznać. A Bóg zapragnął uniżyć się do nas, do ludzi. Pozwolił się zobaczyć, dotykać. Uniżył się do tego stopnia, że dał się zranić a nawet zabić. Być może Piotr widział w Jezusie Boga, którego nie wolno dotykać, a zabić Go to coś nawet nie do pomyślenia nawet przez tych, którzy uważają się za wrogów Boga. Wszak Piotr w innym momencie powie: „nie, Panie, nigdy nie będzie mi nóg umywał!”. A Chrystus chciał się uniżyć i służyć ludziom. Burzy w ten sposób stereotyp mówiący „Bóg jest daleko”. Bóg jest więc przy nas. Daje się nam ranić grzechami każdego dnia. I służy nam swoją miłosierną, przebaczającą miłością. Ale czy tęsknimy za płynącym z Jego wielkości i uniżoności miłosierdziem?

Jaki jest mój obraz Boga? Czy staram się żyć tak, jakby Bóg bez przerwy był obok – nie ze strachu, ale z miłości?

Boże, bądź przy mnie z Twoją mocą i łaską.

Chwała Panu!


14 września 2024 r. (Święto Podwyższenia Krzyża Świętego)

Duchu Święty, prowadź!

Jesteśmy w zdecydowanie lepszej sytuacji, niż ukąszeni przez węże Izraelici w czasie ich wędrówki do Ziemi Obiecanej. Oni, aby zostać uzdrowieni, musieli spojrzeć na miedzianego węża. Nam z kolei uzdrowienie duszy przynosi nawet nie spojrzenie na krzyż, ale samo wyznanie wiary w to, że w ranach Chrystusa jest nasze zdrowie. I to nie jest tak, że my musimy wzbudzać jakieś uczucie wiary. Jeśli deklaruję, że wierzę i podążam za wskazaniami wiary, ufam mocy Chrystusa – wówczas przyjmuję dar Bożego odkupienia. Wierzę też, że Bóg podtrzyma moje kroki wiodące ku Prawdzie.

Jaki jest mój stosunek do symboli naszej wiary? Jak reaguję, gdy ktoś popiera zdejmowanie krzyży ze ścian i laicyzację społeczeństwa?

Panie, w Krzyżu Twoim dałeś nam zbawienie!

Chwała Panu!


13 września 2024 r. (Wsp.obow. św. Jana Chryzostoma, Doktora Kościoła)

Duchu Święty, prowadź!

Szukamy wielu autorytetów. Chcemy, by nas prowadzili ku większej wiedzy, bogactwu, pięknej sylwetce i ku wielu innym celom. Mamy nadzieję, że ich rady przybliżą nas do szczęścia. O jakże to zgubne i pełne pułapek przekonanie. Szukamy szczęścia w chwilowych wartościach, które nawet nie obejmują całego życia. Mówimy sobie, że choćby zdobyte minimum dotyczące jakiegoś celu już da ogromną radość. A później przychodzi rozczarowanie. Nie chodzi o to, by całkowicie porzucić swoje cele, bo to ważne, by mieć ambicje. Ale nie możemy ich traktować jako drogi do zdobycia pełni szczęścia bo te cele pełni szczęścia po prostu nie są w stanie dać. I rzeczywiście: według naszej religii szczęście trwałe i pełne możemy osiągnąć jedynie dzięki wiernemu oddaniu się Bogu. Ale do tego potrzebna jest wiara i ufność oparte na przekonaniu płynącym z Ewangelii, że tylko Bóg może mnie doprowadzić pełni tego, do czego jestem powołany jako człowiek i Dziecko Boże – do świętości.

W jakich dziedzinach mojego życia poszukuję autorytetów? Jakie są moje dążenia i oczekiwania względem własnych możliwości i rozwoju?

Boże, bądź moim przewodnikiem.

Chwała Panu!


12 września 2024 r. (Czwartek XXIII tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Chyba najtrudniejsza zasada całej naszej religii katolickiej: kochać nieprzyjaciół. Kochać, a nie: być pobłażliwym, zgadzać się na wszystko, głaskać, gdy wyrządzi dotkliwe zło. Miłość to nie tylko pozytywne uczucia i motylki w brzuszku, nie tylko buziaki i przytulanki. Człowiek, który prawdziwie i mądrze kocha musi być gotowy na to, że będzie musiał mówić nieraz słowa gorzkie, które być może nie będą przyjemne, ale na pewno będą uzdrawiające. Człowiek, który kocha, chce autentycznego dobra drugiego człowieka. A nie tylko jego radości wynikającej ze spełniania jego zachcianek.

Jaki mam stosunek do ludzi wokół mnie? Czy jestem gotowy wybaczyć i kochać jeszcze bardziej?

Boże, kochaj moich bliźnich moim sercem.

Chwała Panu!