Rozważanie na dziś

16 września 2024 r. (Wsp.obow. św. męczenników Korneliusza, papieża i Cypriana, biskupa)

Duchu Święty, prowadź!

Dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam, że rzeczywiście przez wiarę jesteśmy zbawieni. Dla nas chrześcijan realnym wstąpieniem na ścieżkę wiary jest sakrament Chrztu Świętego. Sługa setnika został uzdrowiony dzięki wierze setnika. Nie wiemy czy ów setnik przyjął później chrzest. Pewne jest natomiast, że uwierzył w obietnicę Jezusa, a Jezus dostrzegł w nim człowieka wierzącego. Być może są na świecie miejsca, gdzie nie ma możliwości nawet w niebezpieczeństwie śmierci przyjąć Chrztu Świętego – Pan Bóg nie wyrzeka się swojego stworzenia i postąpi według swojej świętej, miłosiernej woli. Ale wszędzie tam, gdzie dostęp do Chrztu nie jest utrudniony, trzeba postrzegać Chrzest jako największy dar, jaki człowiek może otrzymać od Boga przez ręce drugiego człowieka. Żadna godność ziemska nie przewyższa godności, jaką człowiek nabywa przyjmując Chrzest: choćby został papieżem, królem, cesarzem, najbogatszym człowiekiem świata, czy kimkolwiek wielkim, kogo jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Nie ma świętszej i wspanialszej godności, niż godność Dziecka Bożego.

Czy dziękuję Bogu za to, że przez Chrzest wprowadził mnie na ścieżkę wiary? Jak wypełniam zobowiązania płynące z chrztu?

Boże, zachowaj mnie w swoim miłosierdziu.

Chwała Panu!


15 września 2024 r. (XXIV Niedziela zwykła)

Duchu Święty, prowadź!

Może się nam wydawać, że wielki i potężny Bóg jest na tyle zdystansowany od ludzi, że nie możemy Go ani dotknąć, ani zobaczyć, ani poznać. A Bóg zapragnął uniżyć się do nas, do ludzi. Pozwolił się zobaczyć, dotykać. Uniżył się do tego stopnia, że dał się zranić a nawet zabić. Być może Piotr widział w Jezusie Boga, którego nie wolno dotykać, a zabić Go to coś nawet nie do pomyślenia nawet przez tych, którzy uważają się za wrogów Boga. Wszak Piotr w innym momencie powie: „nie, Panie, nigdy nie będzie mi nóg umywał!”. A Chrystus chciał się uniżyć i służyć ludziom. Burzy w ten sposób stereotyp mówiący „Bóg jest daleko”. Bóg jest więc przy nas. Daje się nam ranić grzechami każdego dnia. I służy nam swoją miłosierną, przebaczającą miłością. Ale czy tęsknimy za płynącym z Jego wielkości i uniżoności miłosierdziem?

Jaki jest mój obraz Boga? Czy staram się żyć tak, jakby Bóg bez przerwy był obok – nie ze strachu, ale z miłości?

Boże, bądź przy mnie z Twoją mocą i łaską.

Chwała Panu!


14 września 2024 r. (Święto Podwyższenia Krzyża Świętego)

Duchu Święty, prowadź!

Jesteśmy w zdecydowanie lepszej sytuacji, niż ukąszeni przez węże Izraelici w czasie ich wędrówki do Ziemi Obiecanej. Oni, aby zostać uzdrowieni, musieli spojrzeć na miedzianego węża. Nam z kolei uzdrowienie duszy przynosi nawet nie spojrzenie na krzyż, ale samo wyznanie wiary w to, że w ranach Chrystusa jest nasze zdrowie. I to nie jest tak, że my musimy wzbudzać jakieś uczucie wiary. Jeśli deklaruję, że wierzę i podążam za wskazaniami wiary, ufam mocy Chrystusa – wówczas przyjmuję dar Bożego odkupienia. Wierzę też, że Bóg podtrzyma moje kroki wiodące ku Prawdzie.

Jaki jest mój stosunek do symboli naszej wiary? Jak reaguję, gdy ktoś popiera zdejmowanie krzyży ze ścian i laicyzację społeczeństwa?

Panie, w Krzyżu Twoim dałeś nam zbawienie!

Chwała Panu!


13 września 2024 r. (Wsp.obow. św. Jana Chryzostoma, Doktora Kościoła)

Duchu Święty, prowadź!

Szukamy wielu autorytetów. Chcemy, by nas prowadzili ku większej wiedzy, bogactwu, pięknej sylwetce i ku wielu innym celom. Mamy nadzieję, że ich rady przybliżą nas do szczęścia. O jakże to zgubne i pełne pułapek przekonanie. Szukamy szczęścia w chwilowych wartościach, które nawet nie obejmują całego życia. Mówimy sobie, że choćby zdobyte minimum dotyczące jakiegoś celu już da ogromną radość. A później przychodzi rozczarowanie. Nie chodzi o to, by całkowicie porzucić swoje cele, bo to ważne, by mieć ambicje. Ale nie możemy ich traktować jako drogi do zdobycia pełni szczęścia bo te cele pełni szczęścia po prostu nie są w stanie dać. I rzeczywiście: według naszej religii szczęście trwałe i pełne możemy osiągnąć jedynie dzięki wiernemu oddaniu się Bogu. Ale do tego potrzebna jest wiara i ufność oparte na przekonaniu płynącym z Ewangelii, że tylko Bóg może mnie doprowadzić pełni tego, do czego jestem powołany jako człowiek i Dziecko Boże – do świętości.

W jakich dziedzinach mojego życia poszukuję autorytetów? Jakie są moje dążenia i oczekiwania względem własnych możliwości i rozwoju?

Boże, bądź moim przewodnikiem.

Chwała Panu!


12 września 2024 r. (Czwartek XXIII tyg.zw)

Duchu Święty, prowadź!

Chyba najtrudniejsza zasada całej naszej religii katolickiej: kochać nieprzyjaciół. Kochać, a nie: być pobłażliwym, zgadzać się na wszystko, głaskać, gdy wyrządzi dotkliwe zło. Miłość to nie tylko pozytywne uczucia i motylki w brzuszku, nie tylko buziaki i przytulanki. Człowiek, który prawdziwie i mądrze kocha musi być gotowy na to, że będzie musiał mówić nieraz słowa gorzkie, które być może nie będą przyjemne, ale na pewno będą uzdrawiające. Człowiek, który kocha, chce autentycznego dobra drugiego człowieka. A nie tylko jego radości wynikającej ze spełniania jego zachcianek.

Jaki mam stosunek do ludzi wokół mnie? Czy jestem gotowy wybaczyć i kochać jeszcze bardziej?

Boże, kochaj moich bliźnich moim sercem.

Chwała Panu!